|
2019-12-18
Zimowi wojownicy na
Tarnicy
W Przemyślu, Radymnie i Horyńcu Zdroju na trawnikach można spotkać
kwitnące stokrotki. Termometr za oknem wskazuje +15,5 stopnia C. Czy jest
szansa, aby nie wyjeżdżając np. w Alpy, w środku grudnia natknąć się gdzieś
bliżej na śnieżną zimę?
Takie miejsce mogą Wam wskazać uczestnicy niedzielnej
(15 bm.) wycieczki, a właściwie wyprawy zorganizowanej przez przemyski Oddział
PTTK im. dr. Mieczysława Orłowicza. Już po raz trzeci z rzędu (licząc od 2017
r.), w adwentową niedzielę JERZY SZLACHCIC, ceniony przewodnik górski PTTK
poprowadził kilkudziesięcioosobową, barwną grupę turystek (zdecydowana przewaga
pań!) I turystów na sam dach Bieszczadów Zachodnich czyli na Tarnicę (1346
n.p.m.), zaliczaną do Korony Gór Polski. Wystartowaliśmy jak zwykle niebieskim
szlakiem z Wołosatego, by w parę godzin później dotrzeć w miejsce, gdzie stoi
przepięknie inkrustowany siłami natury metalowy krzyż. Premią za zdobycie
najwyższego szczytu polskich Bieszczadów – oprócz pamiątkowych fotek - były
lizaki, jakimi obdarował nas “etatowy” krośnieński św. Mikołaj (na co dzień
prezes Ryszard Majka), który już 10 lat temu zapoczątkował przedświąteczne
trekkingi na Tarnicę. Potężna dujawica sprawiła, że nasz pobyt na jej czubie nie
mógł długo potrwać. Dodatkowym minusem była gęsta mgła przesłaniająca swym
woalem widoki na bieszczadzkie panoramy, połoniny I szczyty, także te po stronie
ukraińskiej.
Końcowym akordem wyprawy było integracyjne ognisko w Wołosatem,
na które zostaliśmy zaproszeni przez szefa grupy krośnieńskiej. Także w
Wołosatem w miejscu wskazanym przez przedstawiciela Bieszczadzkiego Parku
Narodowego wyłożyliśmy gwiazdkowe przysmaki dla skrzydlatych i czworonożnych
mieszkańców Bieszczadów. Na następny taki full wypas muszą poczekać chyba do 13
grudnia 2020 roku. (MN).
Film z wyjazdu.
2019-12-10
RELACJA Z RAJDU FORTECZNEGO – MIKOŁAJKOWEGO
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIU 7.12.2019r.
Stało się to już tradycją, że w grudniu, w terminie przypadających
Mikołajek, organizujemy rajd forteczny – mikołajkowy. Szybko zapadający zmrok
nie pozwala wówczas na dłuższe eskapady, a jak się okazuje i te bliższe potrafią
zaskakiwać bogactwem swojej historii i ciekawymi obiektami.
W dniu
7.12.2019r. grupa 20 osób w mikołajkowych czapeczkach wyruszyła fortecznym,
czarnym szlakiem turystycznym z Żurawicy Bażantarni do Buszkowic. Rajd prowadził
nasz klubowy kolega, przewodnik turystyczny, pracownik Muzeum Narodowego Ziemi
Przemyskiej, Karol Kicman. Kolega Karol posiada ogromną wiedzę w zakresie
historii miasta Przemyśla oraz przemyskich fortów, którą potrafił nam przekazać
w niezwykle ciekawy i interesujący sposób. Wiedzą tą dzielił się z nami podczas
zwiedzania każdego fortu leżącego na trasie naszej wędrówki. Oficjalne
rozpoczęcie rajdu odbyło się przy cmentarzu w Żurawicy Bażantarni, na którym
spoczywają żołnierze wielu narodowości polegli w walkach o Twierdzę Przemyśl.
Następnie powędrowaliśmy na dwa ciekawe obiekty: fort Xa Droga Pruchnicka oraz
fort XIa Cegielnia. To mało znane fortyfikacje, ale z całą pewnością warte były
odwiedzenia. Kolejnym, imponującym fortem Twierdzy Przemyśl na trasie naszej
wędrówki był pancerny fort XI Duńkowiczki. Zadziwia on jeszcze do dziś swym
ogromem i dobrym stanem. Zwiedziliśmy tajemnicze korytarze, poterny,
pozostałości pancernych wież i inne pomieszczenia. Z wałów fortu podziwialiśmy
daleką panoramę na przedpola Twierdzy. Obecnie forty zostały zrewitalizowane,
zostały udostępnione dla turystów i uporządkowane. Mogliśmy więc bezpiecznie
wejść we wszystkie zakamarki fortu , co było dla nas niesamowitą frajdą. Po
zakończeniu zwiedzania tego obiektu rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski.
Tak posileni udaliśmy się w dalszą drogę. Przechodziliśmy obok fortu
artyleryjskiego XII Werner, jednak odpuściliśmy sobie jego zwiedzanie z powodu
braku czas. Obiekt ten jest bardzo dobrze zachowany, udostępniony do zwiedzania
przez cały rok, więc można to zrobić indywidualnie. Widzieliśmy również bardzo
dobrze zrewitalizowany fort XIIIb Bolestraszyce. Na zakończenie pozostała nam
wisienka na torcie –pancerny, dwuwałowy fort XIII San Rideau w Bolestraszycach.
Niegdyś potężnie uzbrojony, wyposażony w sześć obrotowych dział i trzy wieże
obserwacyjne. Dostępu do fortu broniły zapadnie, olbrzymie kaponiery i fosy. To
był ostatni fort i zarazem meta naszej sobotniej wędrówki. Po pokonaniu ok. 15
km. wsiedliśmy do kursowego busa i przyjechaliśmy do Przemyśla.
To był
niezwykle interesujący rajd. Każdy z nas zapewne był na większości z tych
fortów, jednak warto było udać się tam jeszcze raz, zobaczyć jak te forty
wyglądają po rewitalizacji i posłuchać naszego przewodnika kol. Karola, który w
pasjonujący i barwny sposób przekazał nam wiele interesujących wiadomości o
fortyfikacjach jednej z największych w tym czasie w Europie twierdz obronnych –
Twierdzy Przemyśl.
Za to wszystko co widzieliśmy, czego dowiedzieliśmy się i
za wspólną turystyczną wędrówkę w wyśmienitym gronie koleżanek i kolegów z
górskich szlaków, zapłaciliśmy trzy złote i pięćdziesiąt groszy za bilet na
przejazd tam oraz jeden złoty i pięćdziesiąt groszy za bilet powrotny. I nie
trzeba wybierać się zawsze na koniec świata, aby zobaczyć wspaniałe zabytki,
piękne tereny, historyczne miejsca. Wystarczy niekiedy wsiąść do podmiejskiego
autobusu i wyjechać kilka kilometrów od miasta. Każdemu polecam.
Dziękuję
wszystkim uczestnikom rajdu za wspólną, miłą wędrówkę. Szczególne podziękowania
przekazuję naszemu przewodnikowi koledze Karolowi za niezwykle ciekawe
przewodnictwo.
Zdjęcia pochodzą od uczestników rajdu.
Świetnie wykonany
film przekazał nam jak zwykle kol. Marcus Eurok.
Relację spisał kol.
Andrzej Ukleja
2019-11-25
RELACJA Z RAJDU ANDRZEJKOWEGO KRASICZYN – PRZEMYŚL
24.11.2019
Z okazji zbliżających się andrzejek grupa członków i sympatyków
Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu postanowiła wybrać się na pieszy rajd
andrzejkowy. Nie był to rajd zorganizowany przez Klub Górski, był to rajd
prywatny, który przygotowała i poprowadziła Monika Hano – przewodnik PTTK,
natomiast zaproszenie zostało wystosowane i rozesłane pocztą mailową do
wszystkich członków i sympatyków Klubu. Stąd właściwym wydaje się przedstawienie
niniejszej relacji. W niedzielny poranek, 24 listopada 2019 roku, zebraliśmy
się, w liczbie 16 osób na dworcu PKS, skąd o 7.30 pojechaliśmy kursowym busem do
Krasiczyna. Po drodze, obok pieszej kładki przy ul. Piłsudskiego, dołączyła do
nas jeszcze 1 osoba, tak więc w sumie było nas 17. Na miejscu, w Krasiczynie,
byliśmy ok. 7.50. Wnet też ruszyliśmy w drogę szlakiem turystycznym, który
prowadził nas przez las. Trasa była raczej łatwa, choć chwilami droga wiodła pod
górkę. Jednak szliśmy niezbyt szybkim tempem, nigdzie się nie spiesząc, za to
ciesząc się swoim towarzystwem oraz możliwością zrelaksowania się na łonie
natury. Pogoda – jak na koniec listopada – udała nam się. Nie padał deszcz, nie
było zbyt zimno, zwłaszcza podczas marszu, za to po drodze mogliśmy zobaczyć
leciutko oszronione gałązki krzewów oraz zawieszone na nich białe niteczki
babiego lata. Wyglądało to naprawdę niezwykle. Minęliśmy Dybawkę i wkrótce
doszliśmy do Prałkowskiej Góry, liczącej 358 m n.p.m., a za niedługo dotarliśmy
do Fortu VII Prałkowce. Tu zatrzymaliśmy się na dłuższy postój. Nazbieraliśmy
suchych gałęzi i wkrótce zapłonęło ognisko. Ponieważ był to rajd andrzejkowy,
nie mogło zabraknąć wróżb. Najpierw każdy z nas losował ciasteczka z ukrytymi w
nich karteczkami , które zawierały przepowiednie podróży, niespodzianek bądź
romansów. Były tam też rady mówiące o tym, że nie należy rezygnować z marzeń
czy też przejmować się błahymi sprawami. Niektórzy w ciasteczkach znaleźli
grosiki, co miało być przepowiednią rychłej fortuny. Kolejna zabawa polegała na
tym, że każdy z nas miał wyjawić swoje jakieś marzenie, a następnie do naczynia
napełnionego wodą z pewnej odległości rzucać monetą. Jeśli trafił – marzenie to
w nadchodzącym roku powinno się spełnić. Oczywiście – jak na grupę turystyczną
przystało – nasze życzenia miały głównie związek z wymarzonymi podróżami. Z
celnością bywało różnie , czasem trzeba było szczęściu dopomóc , tak więc w
rezultacie wszyscy byli zadowoleni z wróżby. Podczas ogniska piekliśmy
oczywiście kiełbaski, raczyliśmy się również innymi smakołykami. Towarzyszyła
nam muzyka, były też wspólne śpiewy, tańce, a nawet skoki przez ognisko. Było
bardzo wesoło, więc przy ognisku spędziliśmy trochę czasu. Później zagasiliśmy
ognisko i ruszyliśmy w dalszą drogę. Szliśmy piękną i malowniczą drogą stu
zakrętów, wiodącą przez las i polany. Temperatura nieco spadła, więc natura
przygotowała dla nas piękne, zachwycające widoki. Wokół nas zrobiło się biało.
Idąc, podziwialiśmy oszronione drzewa, kwiaty, krzewy i trawy. Znajdowaliśmy się
jak gdyby na granicy kończącej się powoli jesieni i zbliżającej się zimy. Tak
dotarliśmy do Przemyśla, do stoku narciarskiego, skąd ulicami Przemysława,
Pasteura, Tatarską i Kapitulną zeszliśmy do Rynku. Rajd zakończyliśmy w pubie
„Absynt”, gdzie chętni spośród nas mogli posilić się lub czegoś napić. Później
rozeszliśmy się do swoich domów. Nasza niedzielna wycieczka była bardzo udana i
dostarczyła wszystkim uczestnikom wielu miłych wrażeń.
2019-11-20
RELACJA Z RAJDU ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK
„KARPATY” W PRZEMYŚLU W PARKU KRAJOBRAZOWYM GÓR SŁONNYCH W DNIU 17.11.2019r.
Perfekcyjne przygotowanie rajdu, ciekawa i malownicza trasa, wiele ciekawych
informacji przekazanych nam podczas wędrówki – tym zawsze charakteryzują się
rajdy zorganizowane przez naszą koleżankę Małgorzatę Mocio, pełniącą funkcję
członka zarządu Klubu Górskiego. Nic więc dziwnego, że na starcie rajdu w
Ustrzykach Dolnych stawiło się 35 osób, kilka osób dojechało nawet własnym
transportem. Pogoda dopisała nam wyśmienicie, było jak na tę porę roku niezwykle
ciepło i słonecznie.
Pierwszy etap naszej wędrówki prowadził czerwonym
szlakiem turystycznym z Ustrzyk Dolnych na szczyt pasma Kamiennej Laworty z jej
najwyższym wierzchołkiem o wysokości 769 m.n.p.m. Wcześniej z wierzchołka 759
m.n.p.m. przy wyciągu narciarskim oglądaliśmy wspaniałą panoramę Gór Sanocko –
Turczańskich. Na wzgórzu tym zakończyliśmy etap pokonywania różnicy wysokośći i
odtąd wędrowaliśmy grzbietem wzniesień, przez piękne i malownicze lasy wokół
doliny rzeki Strwiąż. W ten sposób dotarliśmy na kolejne wzniesienie – Wielki
Król 732 m.n.p.m., za którym bierze swój początek rzeka Strwiąż. Te tereny to
już zlewisko Morza Czarnego, a rzeka Strwiąż jest dopływem Dniestru i toczy swe
wody właśnie do tego morza. Tutaj zatrzymaliśmy się na dłużej na odpoczynek,
zwiedzanie miejsca, gdzie wybija źródło Strwiąża, zapoznaliśmy się również z
informacjami o tej rzece zawartymi na tablicy informacyjnej.
Następny odcinek
wędrówki charakteryzował się malowniczymi ścieżkami leśnymi, a przede wszystkim
wspaniałymi panoramami na południe od Ustrzyk Dolnych. Nad wzgórzu pomiędzy
Małym Królem (642 m.n.p.m.) a Łysą (609 m.n.p.m.) zalegliśmy na ściółce z
miękkiej i suchej trawy, podziwialiśmy leżącą w dolinie Ustianową otoczoną przez
urocze wzgórza Żukowa oraz delektowaliśmy się chyba ostatnimi tak ciepłymi
promieniami jesiennego słońca. Trwaj, chwilo, trwaj, jesteś taka piękna…
Niestety, wszystko ma swój kres, tak i nasza wędrówka zmierzała ścieżką w dół, z
powrotem do Ustrzyk Dolnych, gdzie po 15 kilometrach zakończyliśmy rajd. Na
pożegnanie otworzyła się nam piękna panorama na Ustrzyki Dolne, ładne miasteczko
zatopione w morzu okolicznych gór i wzniesień. Aby zregenerować siły,
wstąpiliśmy jeszcze do stylowej i klimatycznej karczmy ulokowanej w zabytkowym
młynie w Ustrzykach Dolnych. Jej wnętrze jest idealną oprawą dla serwowanych,
przygotowywanych z dużym pietyzmem dla tradycji, regionalnych potraw. Stąd
wróciliśmy oczekującym na nas busem do Przemyśla.
Dziękuję wszystkim
uczestnikom za wspólną wędrówkę i wspaniałe towarzystwo podczas rajdu.
Szczególne podziękowanie składam koleżance Małgorzacie Mocio za przygotowanie
dla nas tej pięknej trasy i przewodnictwo po niej.
Relację spisał kol.
Andrzej Ukleja. Zdjęcia – uczestnicy rajdu.
Film Marcus Eurok (polecam!).
2019-11-11
RELACJA Z RAJDU NA ŁOPIENNIK 09.11.2019r.
Wyprawy
górskie pod przewodnictwem Jerzego Szlachcica – przewodnika górskiego – jak
zawsze należą do niezwykle udanych. Tak było i tym razem. Rajd został
zorganizowany przez Oddział PTTK w Przemyślu, w którym udział wzięła m.in. spora
grupa członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu. Na rajd
wyjechaliśmy zamówionym busem, a po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy
punkcie widokowym na Krępaku w Górach Słonnych, aby podziwiać wspaniałą panoramę
Bieszczadów i ich dolin, w których zalegała poranna mgła. Rajd był również
nawiązaniem do Święta Niepodległości, stąd znalazły się w nim zaplanowane
wcześniej przez naszego przewodnika elementy patriotyczne. Pierwszym z nich był
przystanek w Baligrodzie. Tutaj, w centrum miejscowości, gdzie stoi autentyczny
czołg T-34 upamiętniający walki jakie toczyły się w Bieszczadach z sotniami UPA,
kolega Jurek opowiedział nam o burzliwej historii Baligrodu, m.in. o
spoczywających na tutejszym cmentarzu ponad pięciu tysiącach żołnierzy polskich
i radzieckich, poległych w walkach z hitlerowcami i bandami UPA. Następnie
zatrzymaliśmy się przy obelisku w kształcie pocisku, upamiętniającym zbrodnię
popełnioną przez bandę UPA „Burłaki” na 42 bezbronnych, wyciągniętych z
kościoła, osobach – mieszkańcach Baligrodu. Najlepszym mottem niech będzie to,
wyryte na obelisku: „Wieczny pokój pomordowanym – hańba mordercom”. Następnie
ruszyliśmy w trasę do Jabłonek, aby stąd wędrować czarnym szlakiem turystycznym
na Łopiennik i dalej do Dołżycy. Przemierzaliśmy strumienie, wychodnie skalne,
piękne fragmenty lasu i niewielkie, zarastające polanki. Po ponad dwugodzinnej
wędrówce, pokonując 563 m. sumy podejść, mijając płaską polankę, za którą było
widać porośniętą lasem niewysoką grzędę z wychodniami piaskowca, osiągnęliśmy
szczyt Łopiennika (1069 m n.p.m.). Na szczycie Łopiennika odczytaliśmy tekst na
wmurowanej w 1975 roku tablicy, stanowiący cytat z pamiętnika Zygmunta
Kaczkowskiego (sierpień 1833):
"Nazajutrz wyprawiliśmy się na Łopiennik...
Pol zabrał głos i wskazywał nam i opowiadał, gdzie leżą, jak wyglądają wszystkie
ziemie Rzeczypospolitej Polskiej. Były to pierwsze nuty do „Pieśni o ziemi
naszej”, z którą Pol już się nosił od roku”.
Chwila zadumy przy tej tablicy,
wiadomości o tym wydarzeniu opowiedziane nam przez kolegę Jurka, wspólne zdjęcie
– to również część programu rajdu nawiązującego do Święta Niepodległości. Z
polany na wierzchołku Łopiennika rozciągał się ograniczony ale piękny widok. Na
południu widać było pasmo graniczne z dominującym masywem Jasła. Na lewo Smerek
i Połoninę Wetlińską, zaś w dali widoczna była także przysadzista Rawka. Na
szczycie znajduje się węzeł szlaków, my wybraliśmy dotychczasowy czarny szlak
turystyczny, aby przez piękne lasy, wychodnie i grzędy skalne Łopiennika zejść
do Dołżycy. Będąc tak blisko Cisnej nie odmówiliśmy sobie aby wstąpić do
osławionej Siekierezady. Nie zawiedliśmy się – o tej porze roku było niewielu
turystów, w Siekierezadzie panował prawdziwie bieszczadzki klimat. Po rozgrzaniu
się i posileniu zauważyliśmy, że do Siekierezady zaczęli się schodzić
bieszczadzcy „Zakapiorzy”, pojawił się również redaktor TVP Rzeszów Andrzej
Potocki. Okazało się, że wieczorem odbędą się Zakapiorskie Zaduszki przy
kapliczce pamięci w Cisnej. Z antałka umieszczonego na trzymetrowej dębowej
kolumnie spoglądał Frasobliwy na plac (majdan) między zabudowaniami „kultowych”
bieszczadzkich miejsc: „Łemkowyny”, „Siekierezady”, galerią „Czarny kot” i
„Atamanią” poety Ryszarda Szocińskiego. Na kolumnie - tabliczki z nazwiskami
tych, których już nie ma wśród nas, a których społeczność bieszczadzka tak
upamiętnia, określając nie zdefiniowanym dotąd pojęciem „Zakapior”. Nie sposób
wymienić w tej relacji wszystkich; z bardziej znanych przywołajmy: Wojtka
Belona, Przemka Chmielewskiego, Mariana Hessa, Jerzego Janickiego, Zofię
Komedową-Trzcińską, Olgierda Łotoczko, Władka Nadoptę (Majster Bieda), Zdzicha
Radosa, Wojciecha Siemiona, Grzegorza Sitko, Ryszarda Szocińskiego, Jędrka
Wasielewskiego „Połoninę”. U podnóża: znicze pamięci, małe ogniska w bukowych
odziomkach, wszystko na tle oświetlonego niewielkimi zniczami ogrodzenia. W
niewielkiej odległości dwóch gitarzystów siedzących na schodach bieszczadzkiej
galerii śpiewało bieszczadzkie ballady. Wielka szkoda, że nie mogliśmy
uczestniczyć w zaduszkach, pan kierowca naszego busa miał określony limit czasu
pracy, więc musieliśmy wracać do Przemyśla.
W imieniu swoim i całej grupy
składam serdeczne podziękowania naszemu górskiemu przewodnikowi Jurkowi
Szlachcicowi za zorganizowanie tak ciekawego rajdu, a wszystkim uczestnikom
dziękuję za wspólne, miłe wędrowanie. To był dobrze spędzony, sobotni czas.
Relację spisał i zdjęcia wykonał kol. Andrzej Ukleja.
Zdjęcia oraz
film, jak zwykle pięknie nakręcony i ze świetną muzyką udostępnił Marcus
Eurok.
2019-10-22
W niedzielny ranek 20 października 2019 r. grupa naszych kolegów i koleżanek oraz sympatycy KG Karpaty wyruszyli na wędrówkę. W jesiennym słońcu i przy ładnej pogodzie przeszli trasą: Panieński Czub- Krzeczkowski Mur – Krzeczkowa - Olszany. Nie zabrakło też ogniska i pieczonej kiełbasy. Wycieczkę przygotowała i poprowadziła przewodnik PTTK Monika Hano. Informacja o rajdzie została wcześniej wysłana pocztą elektroniczną do wszystkich członków i sympatyków Klubu Górskiego. Film z rajdu.
2019-10-22
RELACJA Z RAJDU W BIESZCZADY, NA RAWKI, OD SŁOWACKIEJ
STRONY.
W dniu 19.10.2019r. liczna grupa członków i sympatyków Klubu
Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu weszła w skład rajdu pieszego w Bieszczady,
zorganizowanego przez Oddział PTTK w Przemyślu pod przewodnictwem przewodnika
górskiego kol. Jerzego Szlachcica.
Trasa rajdu prowadziła z Novej Sedlicy
przez Skladkę pod Kycerou (525 m.n.p.m.), Temny Vrsok (842 m.n.p.m.),
Krzemieniec (1221 m.n.p.m.), Wielką Rawkę (1.307 m.n.p.m.), Małą Rawkę (1.272
m.n.p.m.) do Przełęczy Wyżniańskiej (855 m.n.p.m.).
Była to rzadko
pojawiająca się okazja zobaczenia, jak wyglądają Bieszczady od strony
słowackiej. Wyprawy górskie pod przewodnictwem przewodnika górskiego kol.
Jerzego Szlachcica są zawsze ciekawe i poznawcze. Tak było i tym razem. Kolega
Jurek wiele nam opowiedział o mijanych miejscach po stronie polskiej i
słowackiej, a także poprowadził dotąd nieznanym nam szlakiem turystycznym po
stronie słowackiej wiodący z Novej Sedlicy na Krzemieniec. Dodatkowym atutem tej
wyprawy była jesienna aura, która w Bieszczadach o tej porze roku mieni się
pięknymi, jesiennymi kolorami.
Szlak wiódł niezwykle ciekawym fragmentem
słowackiego Parku Narodowego Połoniny (Národný Park Poloniny) z pierwotnymi,
rozległymi bukowymi i jodłowo - bukowymi lasami. Największe wrażenie wywarła na
nas prastara puszcza Stužica z monumentalnymi jodłami i bukami, wpisana na Listę
Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. To wyjątkowo odludny i pierwotny
obszar, a jest wyjątkowy dzięki największym kompleksom pierwotnych bukowo -
jodłowych lasów w Europie, które miejscami stają się puszczami, a także dzięki
niezwykłej koncentracji wyjątkowych i zagrożonych gatunków roślin i zwierząt.
Obszar charakteryzuje też występowanie leśnych drapieżników - niedźwiedzia
brunatnego, wilka szarego, rysia eurazjatyckiego i dzikiego kota, żyje tu
również żubr górski, który na Słowacji w wolnej przyrodzie występuje już tylko w
Parku Narodowym Połoniny. Wędrowanie przez takie tereny to jak wejście do
świątyni przyrody, które było nam tego dnia dane. Nagrodą za trud pokonania
długiej drogi oraz 1.183 metrów sumy podejść były zapierające dech dookolne
widoki z Wielkiej i Małej Rawki, obejmujące całe Bieszczady. Po pokonaniu ok. 15
kilometrów zeszliśmy do Bacówki Pod Małą Rawką nieopodal Przełęczy Wyżniańskiej,
skąd po 8 godzinach wędrówki zadowoleni i pełni wrażeń udaliśmy się oczekującym
na nas busem do Przemyśla.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja
2019-10-07
RELACJA Z RAJDU WZGÓRZAMI PARKU KRAJOBRAZOWEGO POGÓRZA
PRZEMYSKIEGO
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W
DNIU 5.10.2019r.
W dniu 05.10.2019r. grupa 17 osób – Członków i
Sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” Przemyśl, pomimo deszczowej prognozy
pogody, wyruszyła na kolejny rajd pieszy wzgórzami Parku Krajobrazowego Pogórza
Przemyskiego, obejmujący wzgórza nad kotliną Birczy z rzeką Stupnicą.
Rajd
rozpoczęliśmy na starcie trasy przyrodniczo-dydaktycznej „Kamionka” we wsi
Korzeniec. Następnie prawym brzegiem potoku Kamionka poprzez pola uprawne wsi
Korzeniec podążaliśmy w kierunku uroczyska Kamionka. Niewielki strumyk wyrzeźbił
w skałach budujących stoki kotliny Birczy głęboki wąwóz, a okresowe przybory
wody spowodowały pogłębianie się dna potoku i podmywanie jego brzegów tworząc
swojego rodzaju uroczysko. Trasa ścieżki zagłębiała się w kompleks leśny, w
którym strome stoki, strefy źródliskowe potoków oraz lokalne szczyty zachowały
na ogół leśny charakter. Na początku rajdu rozpadał się rzęsisty deszcz, ale po
chwili przestało padać. Kiedy doszliśmy na skraj przysiółka Łazy (465 m.n.p.m.),
aby podziwiać tam wyborną panoramę okolicy, padać całkowicie przestało, zrobiło
się bezwietrznie, ciepło, a dalej, na Krępaku, nawet zaświeciło nam słoneczko!
Ale wróćmy do wspaniałej panoramy z przysiółka Łazy, jaką było dane nam
podziwiać. Od wschodniej strony widzieliśmy przysiółek Krępak ze szczytem
Panieński Czub (501 m.n.p.m.), nieco na południe drzewostany rezerwatu przyrody
Krępak i zamykające widnokrąg wzniesienie o nazwie Gronowa, a w kierunku
południowym górowała nad widnokręgiem góra Jaworów (496 m.n.p.m.) z
przekaźnikiem telewizyjnym. Południowa część panoramy to dolina potoku Korzonka
z widocznymi przysiółkami Bratkowskie i Chomińskie, nieco dalej górna część
doliny Stupnicy z Birczą i Starą Birczą. Widnokrąg zamykały pasma Opalonego i
Bziany a jeszcze dalej wzniesienia przekraczające 600 m.n.p.m. pasma Chwaniowa.
Dalej trasa naszej wędrówki zeszła z utartych szlaków przysiółka Łazy, aby
drogami leśnymi i szutrowymi zaprowadzić nas w kompleks lasów rezerwatu przyrody
Krępak. Tutaj pozostawiliśmy znakowaną trasę „Kamionka”, zeszliśmy do Przełęczy
Pod Panieńskim Czubem, gdzie pod turystyczną wiatą zatrzymaliśmy się na krótki
odpoczynek. Skrajem lasu, skąd rozpościerały się piękne panoramy w kierunku
południowym, obok stadniny koni niedaleko szczytu Panieński Czub, dotarliśmy do
przysiółka Krępak. Przez las, dalej bardzo malowniczą i widokową drogą przez
Hutę Łodzinkę Łodzinkę, weszliśmy do Bireckiego Lasu. Tam wytrawni turyści –
przewodnicy: Andrzej I Maciek, poprowadzili nas przez piękny las, bez szlaku,
przez Przełęcz nad Łodzinką, prosto do celu jakim było wzgórze Chomińskie (468
m.n.p.m.). Najpierw zatrzymaliśmy się przy pomniku i tablicach pamięci bohaterów
września – polskich żołnierzy, którzy w tym miejscu stawili bohaterski opór
nawale niemieckiej. Zapoznaliśmy się z krwawymi wydarzeniami, które miały
miejsce w bitwie pod Birczą 12 września 1939 roku. Następnie z platformy
widokowej podziwialiśmy piękną panoramę Pogórza Przemyskiego oraz Gór
Sanocko-Turczańskich. Przy punkcie widokowym skorzystaliśmy z wiaty
turystycznej, rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski. Odpoczęliśmy tam po
trudach wędrówki, po czym zeszliśmy do Birczy czerwonym szlakiem turystycznym,
nadal podziwiając czarującą panoramę wzgórz okalających Birczę. Zadowoleni i
pełni wrażeń wróciliśmy kursowym busem do Przemyśla. Rozpadało się na dobre,
zrobiło się zimno i wietrznie, ale nas to już nie dotyczyło
Dziękuję
wszystkim uczestnikom rajdu za wspólną wędrówkę i jak zawsze za wspaniałe
towarzystwo oraz turystyczną atmosferę podczas rajdu.
Relację spisał kol.
Andrzej Ukleja.
2019-09-15
RELACJA Z RAJDU W BESKID NISKI ZORGANIZOWANY PRZEZ KLUB
GÓRSKI PTTK ‘’KARPATY’’ W PRZEMYŚLU W DNIACH 7–8.09.2019r.
Niebieski
szlak turystyczny biegnący z Białej, będącej dzielnicą Rzeszowa, do Grybowa,
zwany czasem szlakiem granicznym (głównie na odcinkach przygranicznych), jest
drugim pod względem długości pieszym szlakiem turystycznym w polskich górach
(445 km). Prowadzi przez: Pogórze Dynowskie, Pogórze Przemyskie, Góry
Sanocko-Turczańskie, Bieszczady Zachodnie oraz Beskid Niski. Na obszarze dwóch
ostatnich z wyżej wymienionych pasm na długich odcinkach przebiega wzdłuż
granicy polsko-słowackiej, a pomiędzy Wielką Rawką i Krzemieńcem w Bieszczadach
– również polsko-ukraińskiej, jednak nie wykracza poza terytorium Polski.
Najwyżej położone miejsce na trasie znajduje się pod wierzchołkiem Krzemienia
(ok. 1320 m n.p.m.). Na odcinku Grybów – Nowy Łupków szlak nosi imię Kazimierza
Pułaskiego.
Takim oto szlakiem wędrowaliśmy cyklicznie przez dziesięć lat,
dokładnie od dnia 14.09.2009r. z Białej, aby w dniu 8.09.2019r. zakończyć
wędrówkę na rynku w Grybowie. Corocznie pokonywaliśmy kilkadziesiąt kilometrów
szlaku, najpierw pod przewodnictwem naszego nieodżałowanego Prezesa KG Darka
Hopa, następnie rajdy organizował nowy zarząd klubu pod przewodnictwem Andrzeja
Uklei.
Tegoroczny, ostatni etap wędrówki rozpoczęliśmy w Koniecznej przy
cerkwi (pierwotnie greckokatolickiej, obecnie prawosławnej) pw. św. Bazylego
Wielkiego. Na starcie rajdu stawiło się 31 uczestników. Przy pięknej pogodzie,
która nie opuszczała nas do końca rajdu, wyruszyliśmy rozległymi łąkami na
niewysoki grzbiet graniczny, zwany Beskidkiem. Znajduje się tutaj cmentarz
wojenny z I wojny światowej, jeden z najefektowniejszych projektów Duszana
Jurkowicza. Spoczywa tu 164 żołnierzy austriackich i 148 rosyjskich poległych w
ciężkich walkach o przełęcze karpackie w lutym 1915r. Po zwiedzeniu cmentarza,
podążaliśmy dalej ścieżką graniczną na Jaworzynę Konieczniańską (881 m.n.p.m.),
zaliczaną do korony Beskidu Niskiego. Aby na nią dotrzeć, musieliśmy pokonać ok.
250 m. różnicy wysokości na odcinku zaledwie jednego kilometra! Jednak wszyscy
uczestnicy rajdu dzielnie pokonali przewyższenie i już na szczycie cieszyliśmy
się fragmentem niegdyś imponującego widoku, obecnie przesłoniętego przez
podrastające świerki. Nasza dalsza wędrówka grzbietem gór wzdłuż granicy
polsko-słowackiej przebiegała m.in. przez Przełęcz Regietowską, Obycz (788
m.n.p.m). Tutaj nieco zboczyliśmy ze szlaku, aby wybrać ciekawszy wariant
wędrówki żółtym szlakiem przez Blechnarkę do Wysowej. Ten szlak prowadzi dawnym
traktem handlowym na drugą stronę Karpat przez Przełęcz Wysowską. Po drodze
podziwialiśmy piękne krajobrazy doliny Blechnarki. Przydrożne malowane krzyże
oraz stare, drewniane chaty tworzyły klimat tamtych czasów. Ciekawym zabytkiem,
który widzieliśmy na tym szlaku była murowana Cerkiew greckokatolicka z 1881 r.,
obecnie prawosławna pw. św. Kosmy i Damiana. W Wysowej weszliśmy znów na
niebieski szlak, aby powędrować nim dalej przez dwie ładnie położone wioski:
Ropki i Hańczową. Szczególne wrażenie zrobiła na nas droga wiodąca przez piękną
dolinę Ropki, dawną wieś łemkowską. Jeszcze przed wysiedleniami wieś składała
się z 59-ciu gospodarstw, dziś spotkaliśmy tylko kilka zabudowań - stare chaty i
nowo powstałe domy letniskowe. Dochodząc do Hańczowej, zakończyliśmy pierwszy
etap naszej wędrówki pokonując ok. 27 km. trasy.
Nocleg przypadł nam w
Klimkówce nad Jeziorem Klimkowskim w czterech domkach gospodarstwa
agroturystycznego. Krajobraz tam jest niepowtarzalny. Jezioro zamknięte jest
pomiędzy zalesionymi wzniesieniami, w otoczeniu dzikiej przyrody. Brzegi jeziora
nie są jeszcze całkowicie zagospodarowane turystycznie, co dodatkowo podnosi
jego walory krajobrazowe. Urok ten został zauważony przez Jerzego Hoffmana,
który wykorzystał Klimkówkę przedstawiając ją jako rzekę Dniepr w filmie „Ogniem
i mieczem”. Wieczorem, na dużej werandzie jednego z domków, z widokiem na
jezioro, zorganizowaliśmy sobie biesiadę turystyczną. Koleżanka Zosia częstowała
upieczonym przez siebie pysznym ciastem, kolega Piotrek raczył nas wyśmienitym
buchtem ziemniaczanym. Były śpiewy i wspomnienia z wędrówek w klubowym gronie.
Nazajutrz wyruszyliśmy czarnym szlakiem łącznikowym z Klimkówki,
pozostawiając w dole piękne widoki z jednej strony na zaporę wodną i zabudowania
Klimkówki, a z drugiej na taflę zbiornika z górującymi nad nią Pieninami
Gorlickimi, leżącym naprzeciw masywem Suchej Homoli obniżającym się do Uścia
Gorlickiego. Ostrym podejściem wyszliśmy z lasu na łąki przysiółka Flasza. Oczom
naszym ukazało się bardzo urokliwe miejsce z kilkoma domami oraz odległą
panoramą z widoczną w oddali charakterystyczną kopułą Chełmu (780 m. n.p.m.). W
górę, pośród widokowych łąk, skrajem lasu, dotarliśmy do Taniej Góry (576
m.n.p.m.). Rozciągały się stąd wspaniałe panoramy m.in. na dolinę Białej z
Lackową, grzbiet Beskidu Sądeckiego oraz szczyt Jaworzyny Krynickiej. Zachwyceni
widokami, zarządziliśmy przerwę na pamiątkowe zdjęcia i nasycenie oczu piękną
perspektywą. Dalej, rozległymi grzbietami Beskidu, ścieżkami pośród pól, cały
czas mając wspaniałe, rozległe panoramy, dotarliśmy do wsi Wawrzka, skąd z
niewielkiej kulminacji mogliśmy oglądać rozległą dolinę Ropy. Za nią masyw Łysej
Góry i Suchego Wierchu. Na południe rozciągała się dolina Białej zamknięta
odległym szczytem Lackowej (997 m.n.p.m.), na zachodzie masyw Jaworza (882
m.n.p.m.). Nam pozostało jeszcze wspiąć się na licząca 779 m.n.p.m. górę Chełm.
Znów bardzo stromym podejściem weszliśmy na masyw tej góry, będący najbardziej
charakterystycznym i efektownym wzniesieniem tej części Beskidu Niskiego,
zaliczanym do jego korony. Masyw tej góry jest porośnięty pięknym lasem
bukowo-jodłowym, grzbietem ciągnie się grzęda skalna. Po dłuższym odpoczynku na
szczycie i zrobieniu pamiątkowych zdjęć, wyruszyliśmy równie malowniczą drogą do
Grybowa, po drodze mijając jego przysiółek Podchełmie z uroczym drewnianym
kościółkiem ufundowanym w 1936 r. Na grybowskim rynku, bardzo kameralnym,
zarządziliśmy krótki odpoczynek na lody i chłodne napoje. Nie pominęliśmy
również browaru w Grybowie, gdzie zakupiliśmy tamtejsze wyśmienite piwa. Drugi
etap marszu liczył 19 km.
Dziękuję wszystkim uczestnikom wędrówki za
wspaniałe towarzystwo i atmosferę podczas rajdu. Do zobaczenia na kolejnych
rajdach.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja. Zdjęcia: uczestnicy rajdu.
2019-06-28
RELACJA Z RAJDU NA ROZTOCZE ŚRODKOWE
ZORGANIZOWANEGO
PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU
W DNIACH 22 – 23.06.2019r.
Takie już mam dziwactwo, że zamiast szukać dalekich cudów przyrody, zamiast
gonić za zgiełkiem po targowicach świata, doznaję największych rozkoszy, gdy
wpatruję się w dno cichych strumieni i rzek, gdy przykładam ucho do starych
mogił, których szeptu mrocznych dziejów nikt nie słucha (Zygmunt Gloger).
Dwudziestu sześciu Członków i Sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w
Przemyślu, ogarniętych tym osobliwym dziwactwem, udało się na trzeci już z rzędu
rajd pieszy po Roztoczu – krainie lasów i rzek o wyjątkowym w skali kraju
klimacie i atmosferze. Wzgórza, otwarte przestrzenie, lasy, malownicze doliny
rzeczne i niewielkie wodospady, kolorowe pagórki, lessowe wąwozy, rzadka
zabudowa, cisza i kontakt z naturą. To tereny o ciekawej, ale również tragicznej
historii, zapisanej na pomnikach i tablicach pamięci. Przechodziliśmy tamtędy,
będziemy o tym pamiętać.
Roztocze… chyba nigdzie w Polsce nie ma takich borów
sosnowych, ze strzelistymi drzewami, pachnących żywicą, gdzie stąpa się po
miękkim dywanie z igieł i mchu, gdzie urzeka zaskakująca różnorodność
krajobrazów i majestatyczne piękno roztoczańskiej przyrody.
Nasz rajd był
kontynuacją wędrówki przez Polskie Roztocze. Ubiegłymi laty przeszliśmy różnymi
szlakami odcinek od Horyńca Zdroju do Suśca na Roztoczu Południowym. Nadeszła
pora na wędrówkę Roztoczem Środkowym. Wędrówkę rozpoczęliśmy w Suścu. Jest to
jedna z głównych miejscowości turystycznych, tutaj rozpoczyna swój bieg
czerwony, Krawędziowy Szlak Turystyczny Roztocza, którym wędrowaliśmy aż do jego
zakończenia w Zwierzyńcu. Wkroczyliśmy na teren Parku Krajobrazowego Puszczy
Solskiej, gdzie szczególną atrakcję stanowił przełomowy odcinek doliny Sopotu
wraz z kaskadami wodospadów na terenie rezerwatu Czartowe Pole.
Rankiem po
Czarcim Polu łazi garbata baba.
W zębach gryzie fajkę, popykuje dymem.
Złośliwy gnom pluje żwirem
ze zgliszcz starej papierni;
szumy krysztalą
wieczne jodły.
Dołem kręcą się poświęciuchy,
przyczepidła, śliskie
podkamieńce.
Przęgną w wąwozie pszczoły do roboty.
Wejścia pilnuje
zapalczywy kruszczyk,
wciąż gorący i gotowy.
Pod całym tym
zgromadziskiem
między skałami podryguje Sopot(maria_bard) .
Pierwszy
etap wędrówki zakończyliśmy w Józefowie po przebyciu 23 kilometrów. Dzięki
uprzejmości kierownika PTSM Pana Adama Momota, nocleg przypadł nam wręcz w
komfortowych warunkach. Był czas na wspólne biesiadowanie, spacer po tamtejszych
kamieniołomach, zwiedzanie Józefowa. O północy, w tę najkrótszą Świętojańską
Noc, udaliśmy się na józefowski rynek, gdzie dziewczyny rzuciły do tamtejszej
fontanny wianek upleciony wcześniej z roztoczańskich kwiatów. Taka noc zdarza
się tylko raz…
Nazajutrz czekał na nas bardzo ciekawy krajobrazowo drugi etap
wędrówki liczący 33 kilometry, wiodący przez zróżnicowane lasy, kamieniołomy,
punkty widokowe, kapliczkę na wodzie, aleję starych dębów i rezerwat przyrody
„Szum”. Przechodząc przez ten rezerwat podziwialiśmy bajeczne krajobrazy
dziewiczej i nieskalanej ludzką ręką przyrody. To piękny zakątek Roztocza, w
którym można odetchnąć czystym powietrzem i nacieszyć oczy artyzmem wytworów
natury.
O ile Roztoczański Park Narodowy sam w sobie jest jednym wielkim
cudem przyrody, o tyle jego poszczególne zakątki potrafią zadziwić nie tylko
walorami przyrodniczymi, ale też duchowymi. Jednym z takich miejsc jest maleńka,
położona w lesie wieś - Górecko Kościelne. To niezwykłe, przesycone sakralnymi
cudami miejsce, które mijaliśmy na swojej drodze, z aleją starych dębów, z
których najstarszy liczy 500 lat, a obwód przekracza 7 metrów. To również
kapliczka „Na wodzie” zbudowana na palach, nad potokiem Szum. Według lokalnych
podań lokalizację kapliczki wskazał sam św. Stanisław podczas swoich objawień.
Źródełko, które tam wybija nazywane jest Boża Łezka. Woda ze źródełka ma
właściwości lecznicze. Podobno najlepiej pomaga na schorzenia reumatyczne i bóle
gardła. Niektórzy twierdzą też, że przynosi szczęście. O tym opowiadał nam Pan
kierownik schroniska w Józefowie, będący jednocześnie przewodnikiem po Roztoczu,
a kolega Zbyszek pokazał nam w niej miejsca, gdzie licznie przebywają będące pod
ochroną nietoperze. Byliśmy również w modrzewiowym kościele p.w. św. Stanisława
Biskupa Męczennika. To perła architektury, cudownie usytuowana świątynia urzeka
swym pięknem i prostotą. Podczas zwiedzania zabytków Górecka Kościelnego nie
sposób było nie zachwycić się urokiem starej drewnianej kaplicy z końca XIX
wieku.
Najbardziej charakterystycznym krajobrazem Roztocza są przepiękne
pofałdowane pola, poprzecinane nitkami miedz, z rosnącymi tu i ówdzie samotnymi
drzewami owocowymi. To teren o bardzo zróżnicowanym krajobrazie, poczynając od
rozległych płaskich przestrzeni, poprzez dzikie puszcze, na iście górskich
widokach kończąc. Taki charakter miał ostatni etap naszej wędrówki do
Zwierzyńca. Wspaniałe roztoczańskie pejzaże , unikatowy krajobraz rolniczy.
Długie, wąskie pasy pól, położone na wzniesieniach i zboczach, urozmaicone
polnymi kwiatami, wielością upraw, tworzyły malowniczy i niepowtarzalny
krajobraz, który trudno spotkać gdzie indziej w Polsce, a tym bardziej w
Europie. Takie pejzaże podziwialiśmy m.in. z Wysokiej Góry (321 m.n.p.m.).
Bardzo ciekawym miejscem na tym etapie wędrówki była Florianka – ordynacka osada
leśna. Prowadziła do niej aleja starych drzew liściastych, wśród których rósł
monumentalnej wielkości dąb Florian (wysokość 8 pięter, obwód 7,4 m.). Zanim
dotarliśmy do Zwierzyńca, w zadumie zatrzymaliśmy się przy cmentarzu wojennym w
Sochach, związanym z najbardziej tragiczną kartą w dziejach tej wsi.
Stąd,
przez stawy Echo dotarliśmy do Zwierzyńca. Tam w starym browarze mogliśmy
pokrzepić się wyśmienitym zwierzynieckim piwem oraz zwiedzić zabytki Zwierzyńca,
perły Roztocza. Na chwilę wtopiliśmy się w niedzielny gwar tej modnej,
atrakcyjnej miejscowości letniskowej.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za
wspólne wędrowanie, towarzystwo, wspaniałą atmosferę.
Dziękuję naszemu
przewodnikowi kol. Maciejowi Piotrowiczowi za profesjonalne prowadzenie oraz
kol. Piotrkowi Tadli za doskonałe wywiązanie się z pełnionej funkcji na zamku.
Do zobaczenia za rok na kolejnym etapie wędrówki Roztoczem.
Relacje spisał
kol. Andrzej Ukleja
Zdjęcia – uczestnicy rajdu. Film z rajdu do pooglądania
TUTAJ
2019-06-12
RELACJA Z RAJDU W BIESZCZADY ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB
GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU
KALNICA-SMEREK-JAWORZEC-KALNICA
09.06.2019r.
W dniu 09.06.2019r. grupa 37 osób – członków i sympatyków
Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu, wyruszyła na rajd pieszy w
Bieszczady. Naszym przewodnikiem był przewodnik górski kol. Jerzy Szlachcic.
Podczas przejazdu do Kalnicy przekazał nam wiele ciekawych i ważnych informacji
historycznych i krajoznawczych o mijanych terenach i miejscowościach, ich
mieszkańcach, wydarzeniach z przeszłości. Rajd rozpoczęliśmy w Kalnicy. Wędrując
czerwonym szlakiem turystycznym po ok. godzinnym marszu dotarliśmy do wiaty
turystycznej, gdzie zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek. Pogoda do wędrówki
była dobra, wprawdzie nie było słonecznie, ale też nie przewidywaliśmy, co nas
spotka na szczycie Smereka (1.222 m.n.p.m.), od którego dzieliła nas kolejna
godzina podejścia. Robiło się coraz bardziej mgliście i gdy wyszliśmy poza
granicę lasu okazało się, że na bieszczadzkich połoninach zalegają niskie chmury
niczym mleko. Nas to jednak nie zniechęciło i w dobrych humorach weszliśmy na
szczyt Smereka. Czasem tak bywa, na pogodę trudno się obrażać i trzeba przyjąć z
pokorą – taką jaką jest. Zamiast rozległych panoram oglądaliśmy wychodnie skalne
i porastające wierzchołek borówczyska, wszystko w promieniu max. 50 metrów!
Można było się skupić na szczegółach . Nic to, odpoczęliśmy chwilę, zrobiliśmy
pamiątkowe zdjęcie obok krzyża, którego historię opowiedziała nam nasza klubowa
koleżanka Małgosia. Powędrowaliśmy dalej, z Przełęczy Orłowicza (1.095 m.n.p.m.)
czarnym szlakiem turystycznym trawersowaliśmy grań Smereka w kierunku Wysokiego
Berda (968 m.n.p.m.) i Krysowa (840 m.n.p.m.). Wędrowaliśmy ścieżką wśród
jasnozielonych zarośli borówek, ziół i traworośli, niskich połoninowych krzewów
jarzębinowych i wierzbowych. Skąpane we mgle, na skraju bukowego lasu,
tajemnicze, zdawały się pochodzić z jakiejś starodawnej baśni. Obserwowaliśmy,
jak wygląda bieszczadzki las nie tknięty piłą drwali – piękny, naturalny z
powalonym przez czas monumentalnymi drzewami, które porastały olbrzymie huby. Po
dłuższej wędrówce wyszliśmy na rozległą polanę w dolinie rzeczki Wetlinka. To
miejsce po nieistniejącej wsi Jaworzec , obecnie znajduje się tutaj bardzo
klimatyczna Bacówka PTTK Jaworzec (605 m.n.p.m.), którą prowadzi sympatyczny
gospodarz. Powitał nas już z daleka, oferując dobre jedzenie i napoje. Z
przyjemnością spędziliśmy tutaj czas, delektując się oferowanymi wiktuałami oraz
wspaniałymi widokami. Na koniec wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcie. Dalej
wędrowaliśmy wyłączoną z ruchu samochodowego leśną drogą wzdłuż pięknej rzeczki
Wetlinka. Zataczając koło, dotarliśmy do punktu wyjścia, tj. do Kalnicy, gdzie
zakończyliśmy rajd pokonując dystans 18 km. W świetnych nastrojach wróciliśmy
busem do Przemyśla.
Dziękuję koleżance Małgorzacie Mocio za przygotowanie
rajdu oraz naszemu przewodnikowi górskiemu, kol. Jurkowi Szlachcicowi za to, że
przyjął nasze zaproszenie, za przekazane nam informacje i za profesjonalne
przewodnictwo. Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspólne wędrowanie i
świetną atmosferę podczas rajdu.
Może się wydawać, że gdy nie ma pogody, to
wyjazd w Bieszczady nie ma sensu. Jednak gdy czytający tę relację otworzą
załączone fotografie, z pewnością stwierdzą, że Bieszczady warte są odwiedzin
bez względu na pogodę, o każdej porze roku.
Relację spisał kol. Andrzej
Ukleja
Foto: A.Ukleja, A.Klimko
2019-05-22
RELACJA Z RAJDU PIESZEGO Z MEDYKI DO STARZAWY RYBNEJ
W dniu 19.05.2019r. z inicjatywy Klubu PTTK „Pod Ciuchcią” , Partnerstwa Na
Rzecz Rozwoju Gminy Medyka , przy udziale Klubu Górskiego PTTK „Karpaty”,
zorganizowano rajd pieszy z Medyki do Starzawy Rybnej. Rajd przygotowały i
prowadziły: kol. przewodnik turystyczny Stanisława Hanasko i kol. Elżbieta
Świerzyńska. Na rajd stawiło się 35 osób. Wycieczka nie miała jedynie charakteru
krajobrazowego i przyrodniczego, poznaliśmy także historię i zabytki Ziemi
Medyckiej. Rozpoczęliśmy od zwiedzania pięknie wyremontowanego obiektu jakim
była niegdyś oficyna dworska z XVIII wieku, tzw. „sędziówka”, mieszcząca
pierwotnie szkołę ogrodniczą Józefa Gwalberta Pawlikowskiego, następnie
mieszkania dzierżawcy, kancelarię dworską. Dzięki operatywności lokalnej
społeczności, przy udziale środków unijnych, obiekt z kompletnej ruiny
odbudowano na piękną, zabytkową bibliotekę. O tym i o innych zabytkach i ich
historii opowiedział nam w pięknych wnętrzach biblioteki kol. Bartek Jakubowski,
znawca historii regionu, który już wcześniej wędrował z nami do Starzawy po
stronie ukraińskiej. Dalej, poprzez zabudowania dworskie, piękny medycki park z
okazałym stawem, powędrowaliśmy do zabytkowego drewnianego kościoła parafialnego
pw. św. Piotra i Pawła z 1607r. W zabytkowym wnętrzu tego kościoła o jego
historii powiadał nam niezastąpiony kol. Bartek. Oglądaliśmy nieźle zachowane,
kilkusetletnie malowidła i wyposażenie kościoła. Po tym czekała nas wędrówka
wzdłuż granicy, do grobli stawów rybnych w Starzawie. Towarzyszyła nam piękna
wiosenna pogoda, kwitnące na żółto łany rzepaku, zapach ziół i traw. Roztaczały
się rozległe panoramy na stronę polską i ukraińską, m.in. na miejscowości, do
których dotarliśmy w trakcie wiosennego rajdu - Buców, Mariankę Polską. Po
drodze zwiedziliśmy najdalej na wschód umiejscowiony masywny, żelbetonowy
bunkier z umocnień Linii Mołotowa. Cały czas byliśmy bacznie obserwowani przez
funkcjonariuszy Straży Granicznej. Uprzednio zostali poinformowani o naszym
rajdzie, więc nie mieliśmy żadnych problemów z przejściem wzdłuż granicy. Po
pokonaniu połowy trasy dotarliśmy nad rozległe, ok. 100 hektarowe starzawskie
stawy. Pełne dzikiego wodnego ptactwa, porośnięte tatarakiem, robiły imponujące
wrażenie. Nie trzeba jechać na Mazury, aby poczuć magię jezior, a Starzawa ma tę
zaletę, że nie ma tutaj najazdu tłumu turystów, panuje przyroda, cisza i spokój.
Wędrowaliśmy groblą obserwując przy zachodzącym słońcu jak co pewien czas do
lotu wzbijają się setki ptaków: dzikich gęsi, mew, kormoranów, łabędzi. Piękny
widok. Dzięki uprzejmości właścicieli gospodarstwa rybackiego, mogliśmy odpocząć
przy stylowym, rekreacyjnym domku z molem i altanką na wodzie. Cudowne miejsce,
jakby poza czasem. Po dłuższym odpoczynku powędrowaliśmy do Starzawy Rybnej. Tam
już czekali na nas pracownicy gospodarstwa rybackiego, m.in. nasz kolega z
rajdów górskich Józef Hanasko, którzy udostępnili nam Izbę Tradycji Rybactwa.
Tutaj kol. Bartek przedstawił nam historię rodziny Rozwadowskich, byłych
właścicieli Starzawy i tego gospodarstwa. Następnie kol. Józef Hanasko
zaprezentował film z obecnej historii gospodarstwa rybackiego pt. „Starzawa z
lotu ptaka”, a także film i zdjęcia ukazujące proces produkcyjny karpia.
Jednocześnie wraz z kol. Stanisławą, przekazał nam wiele ciekawych informacji
dotyczących całego kompleksu stawów rybnych.
Na koniec zostaliśmy ugoszczeni
iście po królewsku. Na stoły wniesiono półmiski ze smażonym karpiem królewskim,
było ciasto i napoje. Na zewnątrz rozpalono grilla i mogliśmy upiec kiełbaski.
W doskonałych nastrojach zamówionym busem powróciliśmy do Przemyśla.
Bardzo dziękuję kol. Stanisławie Hanasko i Elżbiecie Świerzyńskiej za wspaniałą
organizację rajdu, za trud jego przygotowania, za przewodnictwo i ukazanie nam
piękna Ziemi Medyckiej i Starzawskiej. Dziękuję kol. Józefowi Hanasko za świetne
przedstawienie fotorelacji i filmu na temat obecnej działalności gospodarstwa.
Bardzo dziękuję również kol. Bartkowi Jakubowskiemu za przybliżenie nam historii
tych ziem i ludzi, którzy poprzez swoją działalność pozostawili nam swoje
dziedzictwo. O to dziedzictwo dbają i dalej je rozwijają obecni pracownicy i
właściciele Gospodarstwa Rybackiego w Starzawie. Dziękujemy Wam, że mogliśmy
przebywać w tak pięknym miejscu, a także dziękujemy za życzliwe, serdeczne i
gościnne przyjęcie. Ten rajd na długo pozostanie w naszej pamięci.
Dziękuję
również wszystkim uczestnikom rajdu za wspólne wędrowanie i miłe towarzystwo.
Relację spisał i zdjęcia wykonał kol. Andrzej Ukleja
2019-05-13
RELACJA Z RAJDU ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK
„KARPATY’’ W PRZEMYŚLU NA POŁONINKI POGÓRZA PRZEMYSKIEGO
CZ. III -POŁONINKI
RYBOTYCKIE
W dniu 11.05.2019r. grupa 21 członków i sympatyków Klubu
Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu wyruszyła na trzeci z cyklu rajdów po
połoninkach Pogórza Przemyskiego, tym razem na Połoninki Rybotyckie. Jednak aby
do nich dotrzeć, musieliśmy najpierw pokonać imponujący kompleks leśny
stanowiący do 1945r. własność Polskiej Akademii Umiejętności (PAU) z siedzibą w
Krakowie. W lesie tym wytyczono bardzo ciekawy szlak turystyczny „Bohynie” o
charakterze przyrodniczo – historycznym. Rajd rozpoczęliśmy przy Gimnazjum w
Huwnikach mieszczącym się w dawnym budynku folwarku PAU. Szlak jest bardzo
atrakcyjny o każdej porze roku, jednak wiosną, w czasie masowego kwitnienia
roślin runa leśnego, sprawia największe wrażenie. Dane nam było o tym się
przekonać już po minięciu pierwszego przystanku na szlaku. Znaleźliśmy się na
wyniesionej łące, u podnóża dwóch wzgórz: Kopań i Zmarzłego Garbu. Roztaczała
się stąd piękna panorama na Huwniki w dolinie Wiaru, Klasztor O.O. Franciszkanów
w Kalwarii Pacławskiej, wczesnośredniowieczne grodzisko z kapliczką Marii
Magdaleny i dalej hen, na wzgórza nad Dobromilem na Ukrainie. Zeszliśmy ze
wzgórza na skraj Huwnickiego Potoku i dalej jego brzegiem, na początku błotnistą
drogą , dotarliśmy na skraj lasu. Mijaliśmy wyniosłe lepiężniki, pokrzywy,
pachnące zioła, zarośla bzu i leszczyny. Im dalej w las, tym bardziej obecne na
początku jawory, klony i graby ustępowały miejsca olbrzymim i wyniosłym jodłom i
bukom. Jakże radowały się nasze serca widząc naturalny, stary las niemalże nie
tknięty piłą leśników, co jest obecnie rzadkością. W takim to otoczeniu
dotarliśmy do wysokiego urwiska nad potokiem, z wyraźnymi dołami i zasypanymi
wykopami. To pozostałości po szpitalu polowym UPA, szeroko rozbudowanym, mającym
kilka wyjść, bardzo dobrze zamaskowanym w terenie. Wiosną 1947r. batalion Wojska
Polskiego otoczył ten schron – szpital, w którym znajdowała się pewna ilość
personelu lekarskiego i ranni banderowcy. Personel bronił się ostrzeliwując i
odmawiał wezwaniom do poddania. Po wielogodzinnej akcji udało się złamać opór. W
wyniku tej akcji zginęło 25 banderowców. Dalej powędrowaliśmy przez głębokie
jary i wąwozy porośnięte olbrzymimi drzewami, wzdłuż meandrującego potoku, przez
naturalnie powalone drzewa. Rozpoczęliśmy mozolną wspinaczkę stromym stokiem (80
m. w pionie) do grodziska Lędzian nieopodal Gruszowej, datowanego na IX – XI
wiek. Mogliśmy podziwiać do dziś istniejące dwa pierścienie obwałowań grodu o
długości 680 metrów (zewnętrzny) i 440 metrów (wewnętrzny), obejmujące 3 hektary
powierzchni. Dochodząc do Gruszowej, opuściliśmy szlak „Bohynie”, aby wejść na
niebieski szlak turystyczny do Koniuszy. Oczywiście nie opuściliśmy widokowego
miejsca obok kapliczki w Gruszowej. Zatrzymaliśmy się tu na chwilę,
popatrzyliśmy na panoramę jakże nam bliskiej Kopystańki, zadumaliśmy się przy
kapliczce wspominając Darka, Anię i Tomka wędrujących już po niebieskich
połoninach… A jeszcze tak niedawno byliśmy tu razem.
Szlak niebieski
zaprowadził nas do Koniuszy. Tam, przy drewnianej greckokatolickiej cerkwi pw.
Założenia Szat Matki Bożej, zbudowanej w 1901r.(obecnie kościół
rzymskokatolicki), odpoczęliśmy trochę po trudach pierwszego etapu wędrówki.
Przyszedł czas, aby wejść na łąki Połoninek Rybotyckich. Znów zboczyliśmy ze
szlaku, przecięliśmy niewielki fragment lasu i naszym oczom ukazała się panorama
na rozległe, śródleśne, zielone łąki Połoninek Rybotyckich. Co za widok! Z
jednej strony ściana lasu. Od północy wzgórza Połoninek wznosiły się jakby do
skraju niebieskiego nieba, a w dole ścieżka usłana żółtymi kwiatami wskazywała
nam kierunek wędrówki. Wyjrzało słońce, błękit nieba urozmaicały białe obłoki
chmur. Postanowiliśmy, ze pobędziemy w tym miejscu dłuższą chwilę. Zarządziliśmy
dłuższy odpoczynek, przy okazji napawając wzrok tym nieziemskim widokiem. Tak
już było do końca naszej wędrówki Połoninkami. Ścieżka wiła się pośród
soczystych, zielonych traw, ukazując nam rozległe panoramy Pogórza Przemyskiego:
dolinę Wiaru, Połoninki Kalwaryjskie, masyw Suchego Obycza i wiele innych.
Przechodziliśmy przez urocze zagajniki zagubione wśród wzniesień, po przejściu
których ukazywały się nam kolejne malownicze panoramy. W ten sposób dotarliśmy
do Makowej pokonując 19 kilometrów.
Kursowym busem przyjechaliśmy do
Przemyśla, obiecując sobie, że jeszcze kiedyś tu powrócimy.
Rajd przygotował
i prowadził autor niniejszej relacji, kol. Andrzej Ukleja.
Dziękuję
wszystkim uczestnikom za miłe towarzystwo i jak zawsze wspaniałą atmosferę
podczas rajdu.
Dziękuję również koleżankom i kolegom za towarzyszenie mi we
wcześniejszym, rekonesansowym przygotowaniu niniejszej trasy.
Zdjęcia:
Andrzej Klimko, Andrzej Ukleja.
Film: Marcus Eurok
2019-04-16
RELACJA NA RAJDU PIESZEGO
W PARKU KRAJOBRAZOWYM GÓR
SŁONNYCH ZORGANIZOWANEGO PRZEZ
KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIU
13.04.2019r.
W dniu 13.04.2019 r. grupa 40 osób – członków i sympatyków
Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu przemierzyła jeden z najpiękniejszych
szlaków w Górach Słonnych. Trasa naszego rajdu wiodła od Przełęcz Pod Brańcową.
Stąd doszliśmy do Szlaku „Śladami Dzielnego Wojaka Szwejka” i wędrowaliśmy przez
wzgórza pasma Trzcianiec: 558 m.n.p.m., 543 m.n.p.m., Kiczerę 608 m.n.p.m. do
Krościenka. Następnie opłotkami przysiółka Stebnik weszliśmy na Dział 566
m.n.p.m. i Oratyk 643 m.n.p.m. Stąd niewielkim fragmentem lasu wzdłuż granicy
rezerwatu „Na Oratyku” dotarliśmy do leśnej drogi z oznaczeniami szlaku konnego.
Wędrowaliśmy tą drogą przez rezerwat ”Na Oratyku” ze wzgórzem 575 m.n.p.m. ,
wzdłuż granicy z Ukrainą, do doliny potoku Maksymów. Wędrówkę zakończyliśmy obok
cmentarza greckiego w pobliżu przejścia granicznego z Ukrainą w Krościenku, nad
Strwiążem, odprowadzającym swe wody do Morza Czarnego. Przemierzyliśmy 22
kilometry.
Przez pierwszą część trasy do Krościenka prowadził nas
funkcjonariusz Straży Granicznej z posterunku w Wojtkowej kpt. Tomasz Szeremeta.
To już druga wędrówka pod jego przewodnictwem, w ubiegłym roku prowadził nas po
Połoninkach Arłamowskich do Kwaszeniny. W niezwykle interesujący sposób
opowiadał nam o ciekawostkach przyrodniczych, o mijanych miejscach,
nieistniejących przysiółkach, domach rozsianych niegdyś po okolicznych
wzgórzach. Do dziś pozostały po dawnych mieszkańcach jedynie zdziczałe sady,
ledwie widoczne wiejskie drogi, miedze. To królestwo dzikich zwierząt. Mogliśmy
zaobserwować świeże tropy wilków, tropy niedźwiedzia, widzieliśmy jelenie,
szybujące drapieżne ptaki… Wędrowaliśmy cały czas niezalesionym grzbietem pasma
górskiego Trzcianiec, a wokół roztaczała się zapierająca dech panorama na
okoliczne wzgórza. Rozległe na setki hektarów łąki, cisza i spokój. Nie
spotkacie tutaj turystów, jedynie zbieraczy poroży, leśników czy pograniczników.
Kulminacją tego etapu było wzgórze Kiczera (608 m.n.p.m.), gdzie zatrzymaliśmy
się na dłuższą chwilę by napawać się niesamowitą panoramą Gór Słonnych. Pierwszy
etap wędrówki zakończyliśmy w Krościenku obok nieczynnej niestety stacji
kolejowej, skąd niegdyś można było udać się do Przemyśla lub w drugą stronę do
Budapesztu. Obecnie tę linię kolejową przecina granica z Ukrainą. Tutaj
pożegnaliśmy Pana Kapitana obiecując sobie, że to nie ostatni nasz rajd w tak
miłym towarzystwie, pod jego przewodnictwem.
Druga część rajdu wiodła na
najwyższe wzgórze na drodze naszej wędrówki – Oratyk (643 m.n.p.m.).
Przewodnictwo objął kolega Andrzej Klimczak, wytrawny wędrowiec, przy boku
którego zawsze czujemy się pewni i bezpieczni. Wyruszyliśmy skrajem przysiółka
Stebnik, gdzie zachowały się jeszcze m. in. drewniane domy konstrukcji zrębowej
, cerkiew greckokatolicka z końca XVIII wieku. Trasa wędrówki wiodła Działem,
pod górę, dalej stromym zboczem Oratyka. Każdy pokonywany metr wysokości
wynagradzał nas wspaniałymi widokami. Ze szczytu Oratyka podziwialiśmy rozległą
panoramę Krościenka i okolicznych wzgórz. Wokół, tak jak podczas pierwszego
etapu wędrówki, podziwialiśmy przepiękne krajobrazy nie zmącone cywilizacją i
masową turystyką. Po krótkim odpoczynku kolega Andrzej przeprowadził nas przez
las do drogi przecinającej rezerwat przyrody „Na Oratyku”. Mieliśmy możliwość
zaobserwować zbocza rezerwatu poprzecinane szeregiem potoków o dużych spadkach i
głębokich, ostro wciętych dolinach. To fragment puszczańskiego lasu
porastającego obszary przygraniczne, gdzie występują starodrzewia bukowe,
jaworowe i jodłowe z szeregiem pojedynczych okazów o imponujących wielkościach.
Dominują tutaj zbiorowiska roślinne związane z piętrem pogórza (do ok. 500 m
n.p.m.) i piętra regla dolnego (powyżej 500 m n.p.m.). We florze rezerwatu
stwierdzono 170 gatunków roślin. Ze świata zwierząt występują tu typowe elementy
fauny puszczańskiej. Wymienienie wszystkich zwierząt zamieszkujących te tereny,
z uwagi na ich liczebność, wykraczałoby poza zakres niniejszej relacji. W takich
to „pięknych okolicznościach przyrody” wędrowaliśmy dalej ok. 7 kilometrów,
dochodząc do imponującego kamieniołomu odsłaniającego płyty fliszu karpackiego.
Tutaj zarządziliśmy krótki odpoczynek, zrobiliśmy ostatnie pamiątkowe zdjęcia.
Przekroczyliśmy most na Strwiążu, za nim czekał na nas autobus, którym
powróciliśmy do Przemyśla.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspólne
wędrowanie, wspaniałą atmosferę i towarzystwo. Dziękuję naszym przewodnikom –
kpt. Tomaszowi Szeremecie i kol. Andrzejowi Klimczakowi za przewodnictwo.
Fot. uczestnicy rajdu
Filmowa fotorelacja: Marcus Eurok
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja
2019-03-24
RELACJA Z RAJDU PIESZEGO PO STRONIE UKRAIŃSKIEJ
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” I KLUB „POD CIUCHCIĄ”
W DNIU
24.03.2019r.
Dwa kluby działające w strukturach PTTK O/Przemyśl połączyły
siły i zorganizowały rajd pieszy po ukraińskiej stronie granicy od
Medyki/Szeginie do Starzawy. To część terenu należącego pierwotnie do obszaru
wchodzącego niegdyś w skład majątku ziemskiego Pawlikowskich, rozpościerającego
się pomiędzy gminami wiejskimi: Medyka (od południa i zachodu), Torki i
Poździacz (Leszno, od północy) oraz Buców (od wschodu), obecnie w granicach
Ukrainy.
Rajd w profesjonalny sposób przygotowała i poprowadziła koleżanka
przewodnik Stanisława Hanasko, przekazując nam wiele ciekawych informacji o
miejscach, które na trasie odwiedzaliśmy.
Na starcie rajdu w Medyce, przy
sprzyjającej pogodzie, stawiło się 38 osób – członków i sympatyków obu klubów, w
tym dwoje rowerzystów. Granicę przekroczyliśmy pieszo bez żadnych problemów i w
ten sposób znaleźliśmy się w Szeginiach. Przez stulecia osadka leżała sobie
spokojnie w lasach, nie przeczuwając, że kiedyś stanie się wsią graniczną. Ale
nie była to chyba taka zwyczajna osada. Tak oto pisze o Szegini kronikarz: „Za
Medyki błoniami ku wsi Mostycze były lasy, w których trafiały się napady i
rozboje, otóż powstało tam sioło Czychaniec, dziś Czechynie, Szechynie, którego
nazwa napiętnowała ludność na przyszłość, oznaczało to że tam na miejscu czyhano
na zgubę drugich...” Dziś to już zamierzchłe czasy, niemniej jednak należy mieć
się na baczności. Zobaczyliśmy tu cerkiew prawosławną z przyległym cmentarzem z
polskimi grobami, schron Linii Mołotowa, stacyjkę kolejową. Kiedyś pytała Renata
Bogdańska w swojej piosence „ Bilet do Lwowa „:
Czy jest na świecie taka
stacja kolejowa
Gdzie ja bym mogła kupić bilet do Lwowa?
Czy jest na
świecie taki pociąg beztroski
Który by zawiózł mnie na dworzec lwowski?
Otóż okazuje się, że jest! Jak przekazała nam koleżanka przewodnik, za
kilkanaście hrywien można rano wsiąść w Szeginiach do pociągu do Lwowa i
wieczorem wrócić. Z przejściem pieszym granicy nie ma problemów.
Dalej
polnymi drogami, wśród rozległych pól, zawędrowaliśmy do Bucowa, dawnej wsi
starostwa przemyskiego. Tutaj, pod przewodnictwem prawosławnego duchownego,
zwiedziliśmy cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja z XVI wieku. Podziwialiśmy
piękne wyposarzenie świątyni, w tym stare ikony i malowidła cerkiewne.
Udostępniono nam również dzwonnicę z zabytkowymi dzwonami. Oglądaliśmy też
zabudowę wsi, m.in. stare drewniane domy i obejścia gospodarskie, miejsce po
zabudowaniach dworskich. Powoli wnikaliśmy w klimat ukraińskich wsi. Strudzeni
wędrówką, przysiedliśmy przy przydrożnej kapliczce i kamiennym krzyżu. Okazuje
się, że to zapomniane dziś miejsce tętniło życiem jeszcze w 1939r. To Marynka
(Marianka) Polska, osada położona niegdyś w połowie drogi między Bucowem a
Starzawą, powstała na obszarze rozparcelowanego w 1921r. folwarku bucowskiego.
Na wyprzedanych wówczas gruntach liczących około 134 ha ziemi, przybywający ze
środkowej Polski osadnicy założyli wkrótce nową kolonię, a od 1924r. wieś
Marynkę Polską (w tym czasie znajdowało się tam 31 gospodarstw). We wsi
wybudowano kościółek należący do parafii Medyka i szkołę. 12 września 1926 r.
kościółek i szkołę w Marynce Polskiej poświęcił biskup Karol Józef Fischer.
Kolonia szybko się rozrastała i w 1936r. liczyła już 185 mieszkańców. Po wybuchu
wojny społeczność polska z Marynki padła ofiarą rabunków oraz licznych
prowokacji ze strony nacjonalistów ukraińskich. Dziś po zabudowaniach nie ma
śladu. O tej i jeszcze innych historiach opowiadał nam w niezwykle interesujący
sposób wędrujący z nami kolega Bartek, pasjonat historii tych terenów i rodu
Pawlikowskich. Dziękujemy Ci Bartku.
Dalej powędrowaliśmy do Zawierzchy,
gdzie zobaczyliśmy okazałą cerkiew i zwiedziliśmy cmentarz z okresu I Wojny
Światowej. Kolega Marek na grobach poległych żołnierzy wielu narodowości zapalił
znicz. Stąd już było niedaleko do Starzawy, wsi założonej na przełomie XVI i
XVII wieku w starostwie przemyskim. Czekał tu na nas zamówiony wcześniej bus,
którym udaliśmy się do Mościsk, miasteczka mocno związanego z historią Polski.
Zwiedziliśmy centrum misteczka, kościół p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i
św. Katarzyny Aleksandryjskiej oraz Kościół p.w. Narodzenia św. Jana
Chrzciciela. Nasza przewodniczka zaprowadziła nas do gustownej restauracji,
gdzie każdy z nas mógł zamówić bardzo dobre dania obiadowe. Tak posileni,
pojechaliśmy busem do Szegiń i po ok. godzinie oczekiwania na odprawę graniczną,
znaleźliśmy się po polskiej stronie granicy.
Bardzo dziękuję koleżance i
przewodniczce turystycznej Stanisławie Hanasko za opracowanie trasy rajdu i
przewodnictwo oraz zarządowi klubu „Pod Ciuchcią” za współpracę. Dziękuję
wszystkim uczestnikom za miłe towarzystwo w czasie rajdu.
Relację spisał kol.
Andrzej Ukleja
Fot. Andrzej Ukleja, Marian Pawlik.
2019-03-06
W sobotę 2 marca 2019 r odbył się II rajd karnawałowy naszego klubu. Nasi klubowicze postanowili zakończyć tegoroczny karnawał idąc trasą: Olszany- Góra Zaleska- Prałkowce- Wapielnica- Przemyśl. W Prałkowcach na Forcie odbyło się ognisko, przy którym smażyliśmy kiełbasę i zajadali się ostatkowymi smakołykami- pączkami i faworkami. Zadowoleni i w doskonałych humorach wróciliśmy do domu.
2019-02-12
RELACJA Z WYJAZDU NA BIESZCZADZKĄ KOLEJKĘ LEŚNĄ
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIU 09.02.2019r.
W dniu 09.02.2019r. odbył się kolejny wyjazd pod patronatem Klubu Górskiego
PTTK „Karpaty” w Przemyślu. Tym razem nie pokonywaliśmy kolejnych kilometrów
pieszo, tylko podróżowaliśmy w wagonikach Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej z
Majdanu do Balnicy. Wyjazd powstał z inicjatywy Przemyskiej Grupy Rowerowej,
rajd organizacyjnie przygotowała dla nas koleżanka przewodnik turystyczny Monika
Hano . W grupie 26 osób udaliśmy się wynajętym busem z Przemyśla do Majdanu, aby
tam przesiąść się na bieszczadzką kolejkę. Jako że był to inauguracyjny, zimowy
kurs kolejki, jej przejazd był filmowany przez TVP Rzeszów. My również
znaleźliśmy się w oku kamery dobrze reprezentując PTTK Przemyśl. Bilety na
przejazd zakupiliśmy w klimatycznym, zabytkowy już budynku stacji kolejowej.
Przejazd odbywał się w komfortowych warunkach – już na stacji w Majdanie na
podróżnych oczekiwała gorąca herbata z sokiem malinowym, którą uprzejmi
kolejarze serwowali również w wagonikach. Można było się ogrzać od ognia
podstawionych na tę okoliczność gazowych piecyków. Podczas jazdy, w małych,
odkrytych wagonikach rozpalono żeliwne piecyki. Było ciepło i przyjemnie.
Podczas jazdy podziwialiśmy bieszczadzkie widoki, przejazd odbywał się lasem
poprzez miejsca wyglądające jakby znajdowały się na końcu świata, gdzie jedynym
znakiem bliskości cywilizacji są tory, po których poruszała się kolejka.
Bieszczady w zimowej szacie są przepiękne. Wszędzie niemal do zera stopił się
już śnieg, a np. w Balnicy zaspy sięgały dachu przystanku kolejowego. W takich
warunkach szybko upłynęła nam przejażdżka i nasza przewodniczka Monika
zarządziła przejazd do Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie. Dla miłośników
Bieszczadów jest to obowiązkowy punkt do odwiedzenia. Jak na tak małe muzeum
zgromadzono tu dużo eksponatów, które można dotykać i koniecznie trzeba
posłuchać co ma do powiedzenia Pan Stanisław Drozd, który prowadzi to muzeum.
Wystawa prezentuje dziedzictwo kulturowe Bojków, znajdują się tu przedmioty
użytkowe, ubrania, wyposażenie oraz wszystko to, co jest związane z dorobkiem
materialnym i duchowym dawnych mieszkańców tych ziem. Przy muzeum działa świetna
galeria, oprócz zakupu pamiątek można napić się pysznej kawy po bojkowsku.
Dziękuję wszystkim uczestnikom wyjazdu za miłą atmosferę i wspólna wycieczkę,
szczególne podziękowanie składam zespołowi PGR (Przemyskiej grupy Rowerowej) za
pomysł i inicjatywę, a koleżance Monice Hano za wkład pracy związany z
przygotowaniem tego wyjazdu i jego poprowadzenie. Filmiki:
Muzeum Kultury Bojków
oraz
Bieszczadzka Kolejka
Leśna
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja. Fot. Monika Hano i Andrzej
Ukleja.
Jak zawsze świetne filmy nakręcił dla nas kol. Marcus Eurok.
2019-01-29
RELACJA Z II RAJDU PIESZEGO ‘’SZLAKAMI HARNASIA
DARKA HOPA’’ KOPYSTAŃKA 26.01.2019r.
II Rajd Szlakami Harnasia Darka
Hopa przeszedł do historii. Minęła druga rocznica (28.01.2017r.) odejścia Darka
– dla wielu przyjaciela, kolegi, Prezesa przemyskiego Oddziału PTTK, Prezesa i
założyciela Klubu Górskiego PTTK „Karpaty w Przemyślu, historyka, dziennikarza,
przewodnika turystycznego, organizatora wypraw wysokogórskich, autora
przewodników i publikacji prasowych o tematyce krajoznawczo-turystycznej…
Aby
zachować i uczcić pamięć o Darku, zorganizowaliśmy rajd na Kopystańkę – górę, na
którą właśnie zimą prowadził nas Darek różnymi drogami. Stało się to już
tradycją klubu. Tym razem szlak wiódł z Posady Rybotyckiej na Kopystańkę do
Bryliniec.
Na rajd stawiło się 60 uczestników – członków i sympatyków Klubu.
Swoją obecnością zaszczycił nas Pan Władysław Hop, ojciec Darka. Wśród
zaproszonych gości byli przewodnicy z zaprzyjaźnionych PTTK-ów. Z Sanoka
przybyli: Jerzy Tomaszkiewicz, Andrzej Radwański , Henryk Mogilany. Wspólnie
przemierzyliśmy liczne szlaki Karpat Wschodnich na Ukrainie i Rumunii. Z
Jarosławia przybyli przewodnicy: Leszek Misiąg i Andrzej Piotrowski. Był z nami
również Prezes przemyskiego Oddziału PTTK , przewodnik Michał Thier. Byli
koledzy i koleżanki z Przemyskiej Grupy Rowerowej. Byli przemyscy przewodnicy
turystyczni. Dziękujemy że byliście z nami.
Przed wyruszeniem na szlak
rozdano uczestnikom pamiątkowe butony i przewieszki z logiem PTTK. Obecny Prezes
Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” Andrzej Ukleja oraz Prezes O/PTTK w Przemyślu
Michał Thier przywitali zebranych uczestników rajdu, przedstawili program rajdu
oraz przybliżyli zebranym intencje, jakimi kierowano się przy organizacji tego
rajdu. To przede wszystkim pamięć o Darku i o jego osiągnięciach. Nie było czasu
ani miejsca na to, aby je wymieniać, dlatego uczestnikom rajdu wręczono
broszurki z przedrukiem artykułu zamieszczonego w Wędrowcu Małopolskim z
ubiegłego roku, opisujący w skrócie działalność turystyczną Darka. Ten rajd to
również podziękowanie za to, że dzięki niemu spotkaliśmy w Klubie, który
założył, wielu wspaniałych ludzi, za nawiązane pomiędzy nami przyjaźnie i
koleżeństwo, za zaszczepienie w nas zamiłowania do wędrówek, pasji i sposobu na
życie, za ukazanie nam wielu pięknych i ciekawych miejsc.
Będziemy
kontynuować dzieło Darka jak potrafimy, choć dorównać jest bardzo trudno.
Doceniamy ogrom pracy, jaką włożył w pracę klubową: organizację rajdów,
publikacje w prasie, górskie wyprawy krajowe i zagraniczne, opracowywanie i
wykonywanie odznak z rajdu i gadżetów klubowych, spotkania klubowe i zapraszanie
na nie ciekawych osób i wiele, wiele innych rzeczy.
Co mogliśmy dla Niego
zrobić? Uczestniczyć w rajdzie pamięci o Nim , zmówić modlitwę na szczycie
Kopystańki za spokój jego duszy oraz koleżanek i kolegów, którzy z Nim wędrują
po niebieskich połoninach, odpalić światełko do nieba, zaśpiewać Mu hymn klubu
przy triangulu z pamiątkową tabliczką, rozpalić ognisko pod starą lipą u stóp
Kopystańki tam, gdzie zawsze to czynił, zadumać się przy piosence Ani Wyszkoni,
powspominać…
Wędrując szlakami Harnasia jakże często wspominamy wspólne
wędrowanie, choć „bez Niego na górskich szlakach już nigdy nie będzie tak samo”.
Uczestnicy rajdu nie byli obojętni na los chorego dziecka. Odpowiadając na
apel o pomoc zamieszczony na stronie internetowej przemyskiego Oddziału PTTK,
zebrano dla chorego Sewerynka, który wymaga kosztownego leczenia i
rehabilitacji, kwotę 530 zł. Kwota ta została oficjalnie przekazana podczas
charytatywnego rajdu pieszego dla Sewerynka w dniu 27.01.2019r.
Po
zakończeniu rajdu, dzięki uprzejmości Pana Prezesa O/PTTK w Przemyślu,
uczestnicy rajdu mogli się spotkać w oddziałowej świetlicy, aby przy gorącym
posiłku powspominać nasze turystyczne wojaże.
Przewodnikiem honorowym rajdu
był kol. Zbyszek Bilo – przodownik turystyki górskiej, znakarz. To Zbyszek
wyznakował trasę, którą wędrowaliśmy i profesjonalnie nas po niej poprowadził.
Film z rajdu do pooglądania
TUTAJ
Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w rajdzie.
Spisał kol.
Andrzej Ukleja
Harnasiowi w II rocznicę Jego odejścia
I JEDEN DZIEŃ DŁUŻEJ
Już dwa lata, gdyśmy Cię żegnali
Sztandar,
wieńce, łzy i smutek, żal.
Aleśmy w wędrówkach nigdy nie ustali
Boś
zostawił nam testament: W góry! W dal!
Z nami grono Przyjaciół i Pan Władek
Hop,
Ojciec Harnasia ,dzielny, twardy chłop,
Kolegów chmara, Koleżanek
rój,
Bądź spoko, Darku ! To jest hufiec Twój.
I znów na zew Harnasia
“Domowe przedszkole”.
Które nadal dzieli ze sobą dole i niedole.
Widziałeś
te światełka? To Pamięci znak.
Wędrujemy non stop, choć nam Ciebie brak.
Twój Następca – Andrzej to w dziesiątkę strzał.
Już tyle nam radości nowy
Prezes dał.
I choć bez Ciebie, Harnasiu już nie jest tak samo
Nadal Górski
Klub “Karpaty” promienieje famą.
Więc niech dzieło Twe, sława i wkład pracy
duży
Trwa do końca świata. I... JEDEN DZIEŃ DŁUŻEJ.
MN
Kopystańka, 26 I 2019.
2019-01-14
RELACJA Z RAJDU PIESZEGO ŚCIEŻKĄ PRZYRODNICZO-DYDAKTYCZNĄ
„POMOCNA WODA” W STAREJ BIRCZY ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY”
W dniu 12.01.2019r. grupa 25 osób, członków i sympatyków Klubu Górskiego
PTTK „Karpaty” w Przemyślu, pod przewodnictwem kol. przewodnika Macieja
Piotrowicza, przy licznym udziale kolegów z Przemyskiej Grupy Rowerowej,
przemierzyła szlak ścieżki przyrodniczo – dydaktycznej „Pomocna Woda” w Starej
Birczy. Naszym celem było zobaczenie pozostałości zbliżonych do naturalnych
lasów porastających południowe stoki doliny Stupnicy, poznanie ciekawej rzeźby
terenu i krajobrazu kotliny Birczy. Osobliwością ścieżki było cudowne źródełko
wypływające u stóp pnia wiekowego buka będące obiektem kultu maryjnego. Nazwa
trasy pochodzi właśnie od nazwy tego cudownego źródełka znajdującego się wśród
ostępów pozostałości Puszczy Karpackiej.
Rajd rozpoczęliśmy od przekroczenia
rzeki Stupnicy. Wzdłuż dna doliny ciągnęły się zabudowania wiejskie z położonymi
za nimi sadami i ogrodami. Powyżej na łagodnych stokach umieszczona była mozaika
pól uprawnych, zaś w części szczytowej dominował las, który schodził pasmowo
wzdłuż cieków i bardziej stromych stoków ku centrum doliny. Dalej trasa naszej
ścieżki zagłębiała się w kompleks leśny o składzie zbliżonym do buczyny
karpackiej. Niewielkie potoczki wyrzeźbiły w stokach liczne wąwozy i to właśnie
dzięki nim (trudna dostępność terenu) mogliśmy podziwiać fragmenty lasu o
puszczańskim charakterze. Na początku tego odcinka wędrówki dotarliśmy do
miejsca zwanego Górą Wierzysko. To właśnie tutaj w czasie II wojny światowej
Niemcy rozstrzelali żydowskich mieszkańców Gminy Bircza. Podobno zginęło tam
około 800 Żydów. Ich ciała wrzucano do posowieckich okopów. Wgłębienia po
masowych grobach można na tej górze zobaczyć do dziś . Następnie bardzo ciekawym
miejscem była przygotowana specjalnie dla turystów wieża widokowa na wysokości
ok. 370 m n.p.m. na skraju lasu. Pomimo niewielkiej wysokości oglądaliśmy tutaj
bardzo ładną panoramę okolicznych wzgórz ograniczających dolinę rzeki Stupnica i
położone wśród nich wsie. Dalej, poprzez mostki nad potokami w licznych jarach i
wąwozach, dotarliśmy do celu naszej wędrówki, tj. do stóp potężnego pnia
zwalonego już drzewa - buka, którego obwód przekraczał 4 m, a wiek 200 lat. l to
właśnie był główny cel naszej wyprawy: cudowne źródełko o nazwie "Pomocna Woda".
W ustnych przekazach często wspomina się o cudownych właściwościach wody, wielu
starszych ludzi przyznaje, że po wyprawie do "Pomocnej Wody" ustąpiły im
różnorakie dolegliwości. Pozostał przekaz z XIX w. o dziewczynce, która po
przemyciu oczu wodą ze źródełka odzyskała wzrok. Szczególne znaczenie tego
miejsca istnieje w świadomości okolicznej ludności do dziś. Tutaj, u stóp
wiekowego drzewa warto zastanowić się nad ogromnym znaczeniem, jakie ma dla
człowieka możliwość obcowania z przyrodą. Może warto, gdzieś pośród leśnych
ostępów zostawić swoje codzienne problemy, napić się wody z cudownego źródełka i
zejść w dolinę z nowym zapałem do życia...
Dalej nasz przewodnik poprowadził
nas poprzez wzniesienie o wdzięcznej nazwie Andzionka (420 m n.p.m.).
Bezpośrednio od łagodnego wierzchołka w kierunku doliny Stupnicy odchodziły
głębokie jary potoków. Podziwialiśmy leśne pejzaże w ich zimowej szacie.
Otaczający świat nakryty przez śnieżne czapy. Magia przyrody. Dalej nasza trasa
biegła w dół doliny leśnymi ścieżkami i szlakami zrywkowymi. Następnie podążając
jej początkowym fragmentem doszliśmy nad rzekę Stupnica, gdzie usytuowane było
miejsce biwakowe. Tam rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski. To było
świetne miejsce na zakończenie naszego rajdu.
Korzystając jeszcze z chwili
czasu jaki pozostał do odjazdu kursowego busa, zwiedziliśmy z zewnątrz Pałac
Humnickich w Birczy z XVIII wieku (w 1945 r. spalony podczas walk z bandami UPA,
później odbudowywany) oraz pomnik poległych w walkach z faszystowskimi bandami
UPA w latach 1944 – 1947. W tym właśnie okresie miały miejsce 3 ataki band UPA
na Birczę w których zginęło kilkudziesięciu mieszkańców Birczy, żołnierzy LWP i
funkcjonariuszy MO, ORMO i UB.
Bardzo dziękuję kol. przewodnikowi Maciejowi
Piotrowiczowi, który pomimo przeziębienia był naszym przewodnikiem i który
przekazał nam wiele ciekawych informacji . Dziękuję też kol. Joli Kawalec za
pomysł i inicjatywę poprowadzenia rajdu przez te ciekawe krajobrazowo i
kulturowo tereny.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspaniałe
towarzystwo i wspólne wędrowanie.
Fotografie wykonali koledzy: Jerzy
Szczepek, Mieczysław Nyczek i Andrzej Ukleja
Relację spisał kol. Andrzej
Ukleja
219-01-14
W dniu 10.01.2019 r. w księgarni Kontrabanda Literacka w Przemyślu odbyło się spotkanie z Panem Stanisławem Krycińskim, promujące jego najnowszą książkę pt: „Pogórze Przemyskie. Tajemnice doliny Wiaru.”. Spotkanie prowadziła nasza klubowa koleżanka: przewodnik Jolanta Kawalec. Pasje krajoznawcze i zamiłowanie do pięknego Pogórza Przemyskiego to jest to co łączy Klub Górski i autora w/w przewodnika. Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze. Pan Kryciński przekazał zebranym wiele ciekawych informacji dotyczących nie tylko promowanej książki. Kilka zdjęć ze spotkania do pooglądania tutaj.
2019-01-04
Taka noc się
zdarza raz
Sprawozdanie z rajdu sylwestrowego 31 XII 2018.
Bal w Krasiczynie? „Sylwester marzeń” w Zakopanem? Może koncert Varius Manx i
Kasi Stankiewicz na Rynku? Domówka (dawniej prywatka) ? A może wieczór i noc z
pilotem i skakanie po kanałach TV?... Ponad 30 miłośniczek i miłośników pieszych
wędrówek, zrzeszonych w PTTK i niezrzeszonych uznało, że nie ma lepszej i
zdrowszej formy pożegnania starego i powitania Nowego Roku 2019, jak rajd
sylwestrowy, tradycyjnie organizowany od kilku lat przez Klub Górski PTTK
„Karpaty” w Przemyślu. Uznano, że to właśnie może być ten „Sylwester Marzeń”.Tym
bardziej, że ze względu na szczególny wymiar tej imprezy, Prezes„Karpat” ogłosił
jednorazową dyspensę dla jej uczestników, znosząc zakaz używania w czasie rajdu
niskoprocentowych trunków, ze szczególną preferencją domowych nalewek i pękatych
butelek z płynem z bąbelkami (potocznie zwanego szampanem).Wprawdzie deszczowa
pogoda i nieoptymistyczne prognozy synoptyków niezbyt zachęcały do
wieczorno-nocnych wędrówek, na starcie rajdu zameldowało się 30 osób, co stanowi
średnią frekwencyjną imprez organizowanych przez przemyski Oddział PTTK. Mieli
farta, bo akurat po południu ustały opady i dla śmiałków otworzyło się okno
pogodowe. Na prośbę pełnomocnika Prezesa do spraw przeprowadzenia rajdu, funkcji
przewodnika bezinteresownie podjął się Karol, sekretarz Zarządu Oddziału PTTK,
zaś obowiązki „zamka” powierzono Januszowi. Oficjalne rozpoczęcie rajdu miało
miejsce w MOR Green Velo Prałkowce.Po chóralnym odśpiewaniu kolędy „Przybieżeli
do Betlejem”, nastąpiło powitanie uczestników rajdu – członków Klubu „Karpaty”,
Klubu „Pod Ciuchcią” i PGR oraz niezrzeszonych, a wśród nich najmłodszego
rajdowca – małolata Jurka z Chotyńca, który w towarzystwie babci Olgi
zadebiutował w naszej imprezie. Z największymi honorami zostały powitane panie z
najdłuższym stażem sylwestrowym pod auspicjami Klubu „Karpaty”: Grażyna,
Krystyna K., Zosia, Ala Ś. i Justyna. Główny celebrans wspomniał także o
Nieobecnych, którzy wzięli udział w pamiętnym rajdzie 31 XII 2011.Były to: ś.p.
Ania oraz Jola, Monika, Terka, Ala O.,Halina U.(z Bogusiem w II części) i
Elżbieta G., a także Andrzej (Ondrasz) i Janek W.
Trasa poniedziałkowego
rajdu (zasugerowana przez Zosię) liczyła – na oko – 10 km z licznymi (podobno
100 ?!) zakrętami i częstą różnicą poziomów. Średnia temperatura wynosiła około
zera, ale na odcinku między Kruhelem a Wapielnicą można było dostrzec na
poboczach szlaku ślady przymrozku. Zdaniem większości, była to trasa lekka,
łatwa i przyjemna. Wspomniany Jurek z Chotyńca dzielnie pokonał (częściowo per
pedes, momentami na barana) kilkukilometrowy odcinek z MOR Prałkowce do
Wapielnicy, po czym został wycofany przez babcię i wraz z nią skierował się w
kierunku domu. Mimo tego dotkliwego ubytku, już na Zielonce u wejścia do fortu
liczba uczestników rajdu... powiększyła się o 4 osoby, w tym o najstarszego
rajdowca – Wiesława (po 80-tce). Zgodnie z programem, na terenie fortu
artyleryjskiego Kruhel zapalono ognisko. Tu ukłon w stronę Prezesa Andrzeja oraz
Staszka – zdobywcy Elbrusa, którzy wcześniej przygotowali drewno oraz wycięli i
wystrugali patyki do pieczenia kiełbasek. Podziękowanie należy się Koleżankom i
Kolegom, którzy w odpowiedzi na nasz apel przynieśli w plecakach suche drewno i
podpałkę. Na uznanie zasłużyła też męsko-damska (Teresa) ogniskowa ekipa
podpalaczy.
Kolędowanie, pieczenie kiełbasek, degustacja nalewek i pamiątkowe
zdjęcia na tle specjalnie iluminowanych na tę okazję ruin fortu – wypełniły
blisko godzinny program Przystanku Fort. Następne etapy rajdu – to marsz przez
Zielonkę ulicą Pasteura w kierunku Zniesienia, wejście na Kopiec Tatarski (skąd
pozdrowiliśmy nie tylko Alę ze Stubna, ale także Leszka z Poznania i Piotrka z
Łętowni oraz innych Nieobecnych). W drodze z Kopca na taras widokowy Loży
Szyderców przy nartostradzie dołączyły do nas kolejne osoby: Staszek z Bronią i
Ryszard (od Zosi). Samego powitania Nowego Roku przy akompaniamencie wystrzałów
korków z szampana, na tle przepięknej panoramy rozświetlanej raz po raz
pioropuszami fajerwerków nie podejmuję się opisać. Było fantastycznie ! A
pierwszą godzinę pierwszego dnia stycznia 2019 r. w szampańskim nastroju
spędziliśmy na Rynku starego miasta, dokąd chyżo zeszliśmy ze Zniesienia (o
własnych siłach!) . Żegnając się obok betlejemskiej szopki, umówiliśmy się na
następny taki rajd w dniu 31 grudnia 2019. A to już za około 360 dni.
Film z rajdu.
Do zobaczenia !
Mieczysław , pełnomocnik Prezesa Klubu
Górskiego PTTK „Karpaty” do spraw przeprowadzenia rajdu sylwestrowego 2018.