2023

Pogoda w Przemyślu >>>


 

2023-12-12

 

   

Fotorelacja z Rajdu „Mikołajkowego” Klubu Górskiego „Karpaty”, który odbył się w dniu 9 grudnia 2023 r. po Pogórzu Przemyskim na trasie z Hołubli do Łętowni.
Rajd prowadziła koleżanka klubowa Gosia Banicka.
Rajd rozpoczęliśmy w osadzie leśnej Hołubla przy 100 – letnim dworku myśliwskim, wzniesionym przez Leona Sapiehę, który był ostatnim właścicielem zamku w Krasiczynie.
Trasa rajdu wiodła przez Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego. Wędrowaliśmy przez Rezerwat Przyrody „Przełom Hołubli” i dalej drogami leśnymi, wśród pięknie ośnieżonych drzew zielonym szlakiem turystycznym doszliśmy do Łętowni, gdzie znów pojawił się wątek rodu Sapiehów. Na tutejszym cmentarzu znajduje się grób wspomnianego wcześniej księcia Leona Sapiehy.
Podczas rajdu nasz kolega klubowy Maciek Piotrowicz podzielił się z nami fantastyczną wiadomością : ukończył kurs i otrzymał tytuł „Przewodnika Beskidzkiego”. Były gratulacje i … zobowiązanie Maćka, że poprowadzi nas jako pełnoprawny przewodnik na beskidzkie szlaki.

 


 

2023-10-15

 

    

Przy pięknej pogodzie wzięliśmy udział w kolejnym rajdzie integracyjnym przemyskich oddziałów PTTK. Trasa KG Karpaty wiodła z Helusza do Łętowni zielonym szlakiem turstycznym. W licznym gronie okolo 20km trasę pokonaliśmy w znakomitych humorach. Przeszkody terenowe powstałe podaczas "planowej gospodarki lesnej" nie przszkodziły nam w dotarciu do celu wędrówki.

 


 

2023-09-04

 

    

Relacja z Rajdu Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” z cyklu „Wędrówki ze Szwejkiem” zorganizowanego w dniu 3 września 2023 r. na trasie Sanok - Kulaszne

Za nami III etap Rajdu pieszego z cyklu „Wędrówki ze Szwejkiem”. Rajd rozpoczęliśmy w Sanoku, gdzie w maju br. zakończyliśmy II etap naszej wędrówki. Wędrując ulicami Sanoka za żółto – czarnymi oznaczeniami szlaku odszukaliśmy miejsca opisane przez Jaroslava Haszka w książce „Przygody dobrego wojaka Szwejka” tj. dworzec kolejowy, hotel Pod Trzema Różami i.. ławeczkę ze Szwejkiem. Zauroczeni Sanokiem weszliśmy na szlak, który przez mroczny las wyprowadził nas na piękne polany widokowe. Stąd obserwowaliśmy burzę nad Sanokiem. Nas szczęśliwie ominęła ale deszcz już nie. W pelerynach po błotnistej drodze doszliśmy do Poraża. Melduję posłusznie : w Porażu nie zwinęli asfaltu! W tych warunkach pogodowych asfalt nikogo nie zmartwił. Z za chmur wyszło słońce, wysuszyło peleryny więc radośni doszliśmy do Morochowa - uroczej miejscowości, położonej na granicy Beskidu Niskiego i Bieszczadów. Granicę stanowi tu rzeka Osława. Odwiedziliśmy prawosławną Cerkiew Spotkania Pańskiego z 1837 r. Proboszcz w ciekawy sposób opowiedział nam zarówno o cerkwi jak i społeczności Morochowa. Kolejną atrakcją zaproponowaną przez kol. Zbyszka było spotkanie z sołtysem wsi Morochów, który prowadzi gospodarstwo agroturystyczne i robi fantastyczne sery. Po degustacji serów sołtys zaproponował nam seans apiterapii w specjalnie w tym celu wybudowanych małych domkach, w których można przebywać z pszczołami i słuchać ich muzyki. Fantastyczna przygoda. Miło było poleniuchować ale przed nami jeszcze trasa w górę, przez lasy do Kulasznego. W dobrym tempie, zaniedbanym, zachaszczonym szlakiem dotarliśmy do cywilizacji. Podczas krótkiego edukacyjnego spotkania przy Cerkwi, dowiedzieliśmy się o dziejach Kulasznego z czasów Szwejka, kiedy jego właścicielem był Leopold Truskolaski. Zainspirowany powstałą w 1872 r. linią kolejową z Budapesztu do Lwowa, na terenie swojego folwarku, w sąsiedztwie stacji kolejowej, w malowniczej dolinie Osławy wybudował kurort. Udostępnił kuracjuszom nowo wybudowane domy z 50 umeblowanym pokojami, restaurację, salę balową i „Zakład Żętycowy”. Świeżej żętycy dwa razy dziennie kuracjuszom dostarczało kilkaset owiec, które jak opisywano w ówczesnej prasie lwowskiej i krakowskiej „pasły się na górach porosłych wonną trawą”.
Odwiedziliśmy też grób Jędrka Połoniny – rzeźbiarza, malarza, pieśniarza bieszczadzkiego, osobowość ze świata „bieszczadzkich zakapiorów”, przy którym kol. Ryszard odczytał wiersz Jana Szelca „Jędrek”.
Koniec przygody. Na kolejny Rajd „Wędrówki ze Szwejkiem” zaprosimy wiosną przyszłego roku. Wyruszymy z Kulasznego w kierunku Radoszyc. Do Zobaczenia na szlaku.
Rajd drogami i bezdrożami poprowadził kol. Andrzej Klimko. Przeszliśmy 27 km.
Relację spisała Zosia Popowicz

 


 

2023-08-28

 

    

Relacja z Rajdu Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu z wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim z Zawoi Krowiarek w kierunku Wołosatego.

Rozstając się na dworcu PKP w Przemyślu w dniu 7 lipca 2023 r. umówiliśmy się, że na szlak GSB wracamy za rok. Cóż, magia gór okazała się tak silna, że wyruszyliśmy na szlak już w sierpniu br. i znów z założeniem sześciu dni wędrówki.
Dzień siódmy: 20 sierpnia (niedziela) godz. 4.25 z dworca PKP w Przemyślu wyjazd pociągiem do Krakowa. Dalej busami do Zawoi Krowiarki, gdzie w lipcu br. zakończyliśmy naszą wędrówkę GSB z Ustronia. W upalne południe ostrym podejściem rozpoczęliśmy wędrówkę w kierunku Policy. Pierwszy odpoczynek na Cylu Hali Śmietanowej (1298 m n.p.m.) w nowiutkiej wiacie z fantastycznym widokiem na Babią Górę. Stąd już niedaleko na Policę (1369 m n.p.m.). Na szczycie chwila zadumy pod tablicą upamiętniająca katastrofę samolotu z 2 kwietnia 1969 r., w której zginęły 53 osoby. Dalej leśnymi duktami i widokowymi halami doszliśmy do schronika PTTK „Na Hali Krupowej”. Dostaliśmy uroczy pokój z widokiem na halę, na której pasło się stado owiec pod czujnym okiem psów pasterskich. Na wieczorny spacer wybraliśmy się na Okrąglicę (1239 m n.p.m.), gdzie odwiedziliśmy kaplicę Matki Bożej Opiekunki Turystów.
Dzień ósmy: wczesna pobudka, bo przed nami trudny i wyczerpujący odcinek GSB (wg przewodnika długie odcinki dróg asfaltowych). Rozpoczęło się przyjemnie, poranny chłód przez Urwanicę, Judaszkę doszliśmy do Bystrej Podhalańskiej, gdzie uzupełniliśmy zapasy wody i w trudnym do zniesienia upale, drogami w większości asfaltowymi doszliśmy do Jordanowa. Miasto urokliwe, szlak przechodzi przez centrum. Obeszliśmy Rynek, ale upał (35 +) nie pozwalał na zwiedzanie. Krótki odpoczynek i dalej drogą w większości asfaltową, przez tereny zurbanizowane (piękne domy z jeszcze piękniejszymi widokami) doszliśmy do drogi S-7 (nowej zakopianki), gdzie ścieżką dla zwierząt pod imponującym wiaduktem przeszliśmy w kierunku Skomielnej Białej i Rabki. Weszliśmy w Gorce. Wg mapy przeszliśmy 32 km. Wg smartwatcha 37 km. To był wyjątkowo wyczerpujący dzień. Reanimowały nas uzdrowiskowe powietrze i...„Siostra Bożenka”.
Dzień dziewiąty : po nocnej ulewie, w rześki poranek wyruszyliśmy stromymi uliczkami Rabki w kierunku bacówki PTTK „Na Maciejowej” (853 m n.p.m.). Kawa i ciasto drożdżowe z jagodami wprawiły nas w doskonały nastrój. Do schroniska PTTK na Starych Wierchach (954 m n.p.m.) doszliśmy w dobrym tempie, następnie przeszliśmy przez Obidowiec (1106 m n.p.m.), Rozdziele i pokonaliśmy strome podejście pod Turbacz (1310 m n.p.m.), najwyższy gorczański szczyt. Rozważaliśmy tu nocleg w schronisku PTTK „Na Turbaczu” ale stwierdziliśmy, że mamy moc aby iść dalej. Po kolejnych 3,30 godz. doszliśmy do Studzionek, przysiółka Ochotnicy Górnej, gdzie w gospodarstwie agroturystycznym „U Chrobaków” znaleźliśmy nocleg. Kolacja z lokalnych produktów wyśmienita. Na dobranoc miłe pogaduchy z gospodarzami i ewakuacja do śpiworów przed nadciągającą burzą z piorunami.
Dzień dziesiąty : po burzy szalejącej całą noc drogi zamieniły się w kałuże ale cóż szlak przyzywa. Zdobyliśmy Runek (1005 m n.p.m.) i Lubań (1211 m n.p.m.) z wieżą widokową we mgle. Po zejściu z Lubania zatrzymaliśmy się w bazie namiotowej prowadzonej przez krakowskie Studenckie Koło Przewodników Górskich, gdzie z przyjemnością wypiliśmy po kubku gorącej herbaty. Wędrując Pasmem Lubania odsłaniały nam się w prześwitach widoki na Jezioro Czorsztyńskie. Do Krościenka nad Dunajcem dotarliśmy przez Marszałka w upalne popołudnie. Z polecenia Stasia weszliśmy do znanej mu Pizzerii, gdzie zimne piwo i doskonała pizza sprawiły, że byliśmy gotowi iść dalej. Rozsądek podpowiadał stop, jutro też jest dzień.
Dzień jedenasty : korzystając z chłodu poranka ruszyliśmy żwawo na trasę prowadzącą przez Popradzki Park Krajobrazowy. Zaczęło się od ostrego podejścia pod górę Groń i dalej mozolnie w górę aż do Dzwonkówki (983 m n.p.m.). Chwila wytchnienia i zejście w dół na widokową przełęcz Przysłop (828 m n.p.m.), gdzie znajduje się kilka domów mieszkalnych (drogi dojazdowej nie widzieliśmy). I znów długie podejście kamienistą drogą, którą nocą płynął potok wyszliśmy na Skałę (1163 m n.p.m.) i dalej już wygodną drogą dotarliśmy zmęczeni do schroniska PTTK „Na Przyhybie”. Dostaliśmy pokój na II piętrze z fantastycznym widokiem na Tatry. Najedzeni, rozchodzeni stwierdziliśmy, że nie będziemy do wieczora podziwiać widoku z okna. Skusił nas szlak niebieski do Wietrznych Skał, zwanych Diablim Garnkiem 1 godz, od schroniska. Skałki urocze.
Dzień dwunasty (25 sierpnia piątek) : przed nami Pasmo Radziejowej. Przyjemną drogą, z widokami na Jezioro Czorsztyńskie i Tatry zdobyliśmy Radziejową (1266 m n.p.m.), najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego, gdzie z wieży widokowej podziwialiśmy fantastyczne panoramy. Stromym zejściem doszliśmy do Przełęczy Żłobki aby wspiąć się na Wielkiego Rogacza (1182 m n.p.m.). Znów mieliśmy piękne widoki na Pieniny i Tatry. Zejście przez przełęcz Obrazek, Niemcową i Korodowiec do Rytra łatwe nie było. Znów upał i asfalt. Cel osiągnięty. Stacja PKP w Rytrze i pociąg do Tarnowa. O 18.30 byliśmy w Przemyślu. Kolejna przygoda na szlaku GSB zakończona. Pożegnaliśmy się ze szlakiem GSB do lipca przyszłego roku ale… magia gór jest nieprzewidywalna.

Główny Szlak Beskidzki liczy ponad 500 km. My przeszliśmy 226 km, pozostało nam do przejścia 274 km. Do zobaczenia na szlaku. Zachęcamy! Miło nam będzie jeżeli zechcesz do nas dołączyć.
Zosia Popowicz, Stanisław Frydlewicz i Andrzej Klimko

 


 

2023-07-07

 

   

Relacja z Rajdu Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu Głównym Szlakiem Beskidzkim z Ustronia w kierunku Wołosatego.

Dzień pierwszy : 2 lipca 2023 r. (niedziela) o godz. 4.25 z dworca PKP w Przemyślu wyjechaliśmy pociągiem w kierunku Ustronia. O godz. 10.00 byliśmy już w Ustroniu Zdroju, gdzie tuż obok dworca PKP jest „czerwona kropka” rozpoczynająca i kończąca GSB. Pierwsze zdjęcie i podekscytowani wyruszyliśmy na trasę Głównego Szlaku Beskidzkiego. Zdobyliśmy Równicę (884 m n.p.m.), wcale nie takim łatwym podejściem
i rozczarowani ilością samochodów na szczycie (możliwy dojazd drogą asfaltową do Gościńca PTTK) szybko z niej zeszliśmy do Ustronia Polany. Chwila relaksu nad brzegiem Wisły i podejście pod kolejny szczyt Wielką Czantorię (995 m n.p.m.) już w Beskidzie Śląskim. Znów wymagające, strome podejście. Dodarliśmy do stacji końcowej kolejki krzesełkowej, gdzie przywitał nas tłum ludzi, tym razem na leżakach, na zorganizowanej pod szczytem górskiej plaży. Nie nasze klimaty, więc żwawo ruszyliśmy w kierunku szczytu z czeską wieżą widokową. Krótki odpoczynek i w drogę do schroniska „Szosów”.
Z rozpędu weszliśmy na Szosów Wielki (885 m n.p.m.), do schroniska dotarliśmy zmęczeni ale szczęśliwi po długim i wymagającym dniu.
Dzień drugi : wczesna pobudka (zasługa Stanisława F.) wyruszamy przez Szosów Wielki (885 m n.p.m.), Cieślar (920 m n.p.m.) do schroniska na Wielkim Stożku (978 m n.p.m.). Filiżanka kawy wypita przed schroniskiem i cudny widok na zdobyte wczoraj góry dodaje nam energii i w dobrym tempie docieramy do Przełęczy Kubalonka i dalej do Schroniska PTTK „Przysłop” pod Baranią Górą. Świetne warunki w schronisku i fantastyczni ludzie sprawiają, że trudy dnia szybko znikają i słuchając bajki na dobranoc zapadamy
w zasłużony sen.
Dzień trzeci : wczesnym rankiem wyruszamy w Kierunku Baraniej Góry (1215 m n.p.m.), skąd z wieży widokowej podziwiamy panoramę Beskidu Śląskiego. Dalej przez Magurkę Wiślańską (1140 m n.p.m.), Magurkę Radziechowską (1108 m n.p.m.) i Glinne (1034 m n.p.m.) zeszliśmy do Węgierskiej Górki na dobry obiad i niezbędne zakupy. Szlak sprowadził nas wprost na imponujące estakady nowo budowanej drogi S-1. Dalej przez Żabnicę, stromą drogą w towarzystwie stada owiec dodarliśmy zmęczeni do Stacji Turystycznej „Abrahamów”, gdzie dostaliśmy pokój z łazienką! Z tarasu, przy dobrym piwie, oglądaliśmy ćwiczenia wojsk spadochronowych nad Halą Łyśniowską, położoną pomiędzy Romanką i Rysianką, dokąd udamy się jutro.
Dzień czwarty : na popołudnie radary prognozują burze, więc wychodzimy bardzo wcześnie i przez Rezerwat Romanka, stromym podejściem (były nawet zabezpieczenia w postaci łańcuchów) dotarliśmy do pięknie ukwieconego Schroniska PTTK na Rysiance (1290 m n.p.m.), skąd rozpościerały się fantastyczne widoki na Beskid Śląski. Chwila wytchnienia i powrót na szlak w kierunku schroniska PTTK na Hali Miziowej (1262 m n.p.m.). Schronisko bardzo przyjazne, fajni ludzie ale burza się spóźnia. Zostawiamy więc plecaki w pokoju i biegiem zdobywamy Pilsko (1557 m n.p.m.). Zdążyliśmy wrócić przed burzą z refleksją : jak łatwo zdobywa się góry bez ciężkiego plecaka.
Dzień piąty : przed nami trudne (strome i po deszczu) zejście do przełęczy Glinne (809 m n.p.m.) ale idziemy z nadzieją na zakupy w słowackim sklepie na przejściu granicznym. Niestety sklep jest nieczynny a jedzenia w plecakach coraz mniej. Przed nami perspektywa noclegu w Głuchaczkach w bazie namiotowej a więc będziemy głodni! W lekkim deszczu, w dobrym tempie dochodzimy do przełęczy Głuchaczki (830 m n.p.m.) , gdzie zjadamy ostatnie kromki chleba i ... decydujemy, że idziemy dalej do schroniska „Markowe Szczawiny” pod Babią Górą. Pełne zachmurzenie. Pada drobny deszcz ale mozolnie idziemy coraz wyżej i dalej. Perspektywa zjedzenia kolacji w schronisku dodaje nam sił. Mijamy Mędlarową (1169 m n.p.m) i wchodzimy na teren Babiogórskiego Parku Narodowego. Tu przyjemnym leśnym duktem dochodzimy do schroniska PTTK „Markowe Szczawiny”. Dobre jedzenie wynagradza trudy wędrówki. Utrudzeni zasypiamy z nadzieją, że Babia Góra, zwana Diablakiem będzie dla nas jutro łaskawa.
Dzień szósty 8 lipca 2023 r. (piątek) : obudził nas słoneczny poranek, w kuchni turystycznej wypiliśmy po kubku ciepłej zupki i wyruszyliśmy na Przełęcz Brona (1408 m n.p.m.) i dalej wspinając się po głazach dotarliśmy na Babią Górę (1725 m n.p.m.). Przywitała nas słońcem i piękną widocznością zarówno na polską jak i słowacką stronę. Kilka minut na podziwianie widoków, pamiątkowe zdjęcie i schodzimy w kierunku Przełęczy Lipnickiej, zwanej Krowiarkami. Droga jest pełna ludzi idących w kierunku Babiej Góry (rozpoczyna się kolejny weekend). Z Krowiarek busem dojeżdżamy do Zawoi, gdzie zjadamy obfite „sponsorowane” śniadanie. Dalej do Krakowa i Przemyśla. Gdzie byliśmy o godz. 17.00. Koniec fantastycznej przygody. Żegnamy się z nadzieją, że za rok wrócimy na szlak do Krowiarek i znów podejmiemy wyzwanie przejścia (pomimo zbyt ciężkiego plecaka) kolejnego etapu Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Do zobaczenia na szlaku. Zachęcamy! skoro my daliśmy radę to Wy też.
Zosia Popowicz, Stanisław Frydlewicz i Andrzej Klimko


 

2023-06-25

 

      

Można się zgodzić lub nie ale jednym z najpiękniejszych miejsc w kraju jest Kopystańka, jedno z najwyższych wzniesień na Pogórzu Przemyskim. I na ten "pagórek" odbyliśmy drugi nocny rajd. W sobotę (24 czerwca) kilka minut po północy w 4 osobowym gronie wyruszyliśmy z Rynku w kierunku Kopystanki. Nie sprawdziły się prognozy pogody zapowiadające burze z ulewnymi deszczami, które przestraszyły liczne grono chętnych. Za rok idziemy znów niezależnie od warunków pogodowych.

 


 

2023-06-16

 

   

RELACJA Z RAJDU PIESZEGO W POŁUDIOWOROZTOCZAŃSKIM PARKU KRAJOBRAZOWYM - ROZTOCZE WSCHODNIE -
ZORGANIZOWANEGO POD PATRONATEM KLUBU GÓRSKIEGO PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIACH 10-11.06.2023r.

Raz w roku członkowie i sympatycy Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu zbaczają z górskich szlaków dając się uwieść magii Roztocza. Tym razem nasza wędrówka w całości wiodła przez Roztocze Południowe dwoma turystycznymi szlakami: czerwonym wolnościowym i niebieskim centralnym. W rajdzie uczestniczyło 17 osób – byli to członkowie i sympatycy Klubu Górskiego. W pierwszym dniu rajdu naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w Hrebennem od zwiedzenia pięknej, zabytkowej cerkwi pw. św. Mikołaja wzniesionej w 1685 roku. Dzięki uprzejmości osoby, pod której pieczą znajduje się cerkiew, dane nam było poznać jej historię, zabytki i wyposażenie. Był to niezwykle ciekawy pobyt, ponieważ udostępniono nam do zwiedzania miejsca i zabytkowe wyposażenie na ogół niedostępne dla zwiedzających. Mogliśmy nawet zabić w dzwony w zabytkowej, przycerkiewnej dzwonnicy! Po tym udaliśmy się do pobliskiej miejscowości Siedliska, gdzie dzięki uprzejmości niezwykle sympatycznego i pomocnego lokalnego przewodnika turystycznego i opiekuna tamtejszego muzeum, udaliśmy się na wspólną wędrówkę szlakiem skamieniałych drzew. Siedliska to jedno z kilku miejsc na świecie, gdzie fragmenty skrzemieniałych drzew występują powszechnie. Wśród ogromnych kilkusetletnich dębów wędrowaliśmy przez pozostałości podworskiego parku Sapiechów, mijaliśmy urocze kapliczki na wodzie, zabytkowy kościół, tatarskie kurhany, miejsca bitew Jana III Sobieskiego z tatarami, cmentarz z ciekawymi bruśnieńskimi nagrobkami m.im. Pawła Sapiechy, powstańców i osób ważnych dla lokalnej społeczności. Wszystko to okraszone wspaniałymi opowieściami naszego przewodnika, który na koniec wędrówki zaprowadził nas do Muzeum Skamieniałych Drzew. Czego tam nie było! Około500 fragmentów skrzemieniałych drzew (niektóre ważące kilkaset kilogramów), liczne, dawne sprzęty gospodarstwa domowego, wyposażenie dawnych chat, ikony, obrazy, trofea myśliwskie i wiele innych. Udostępniono nam również do zwiedzania znajdującą się naprzeciw muzeum cerkiew pw. św. Mikołaja z 1901 r. W Siedliskach moglibyśmy spędzić cały dzień, jednak przed nami było jeszcze 20 kilometrów wędrówki przez piękne lasy Południoworoztoczańskiego Parku Krajobrazowego. Zachwyceni pięknym otoczeniem, po drodze mijaliśmy również ciekawe miejsca, np. obelisk ku pamięci Romana Gesinga, krzyże z kamienia bruśnieńskiego, miejsca po nieistniejących wsiach, np. dworzysko Horaje. Wśród okazałych lasów sosnowych i bukowych wpięliśmy się na najwyższe wzniesienie polskiego Roztocza – Długi Goraj (391,5 m n.p.m.). Aby tam trafić, niezbędne było tzw. „chaszczowanie” z mapą i kompasem w smartfonie. Dalej ścieżka wiodła nas wśród wzgórz pomiędzy Długim i Krągłym Gorajem, na których stokach ukazywały się nam potężne bunkry – obiekty linii Mołotowa. W ten oto sposób dotarliśmy do Huty Lubyckiej, gdzie przy ciekawym źródełku odpoczęliśmy po wymagającej wędrówce. Ostatni etap pierwszego dnia wędrówki przebiegał przez bardziej otwarte i widokowe tereny, typowe dla Roztocza. Ze wzgórza Szwedowej Góry (321 m n.p.m.) podziwialiśmy piękne, rozległe panoramy na wzgórza Roztocza Środkowego w kierunku Narola, masyw Wielkiego Działu (390 m n.p.m.), który zdobyliśmy nazajutrz, pasmo Goraje. W ten oto sposób dotarliśmy do geograficznej granicy Roztocza Południowego i Środkowego w okolicach Brzezin, kończąc pierwszy dzień 20 kilometrowej wędrówki. Na nocleg udaliśmy się do Szkolnego Schroniska Młodzieżowego w Hucie Różanieckiej, wcześniej racząc się pysznymi daniami w Barze Rubin w Narolu. Dzięki uprzejmości sympatycznej pani, która zarządzała schroniskiem w Hucie Różanieckiej, wieczór i noc spędziliśmy w bardzo dobrych warunkach, w miłej turystycznej atmosferze.
Drugi dzień wędrówki rozpoczęliśmy w Woli Wielkiej. Na niewielkim wzniesieniu, otoczony kamiennym murem ukazał się nam zespół cerkiewny z cerkwią p.w. Opieki Najświętszej Maryi Panny z 1755r. i dzwonnicą. Piaszczystą dróżką wśród leśnych zagajników dotarliśmy do skraju lasu pod masywem Wielkiego Działu, aby stamtąd podziwiać piękne widoki na przysiółek Jacków Ogród i w dalszej perspektywie na Narol. Dalej leśnymi, krętymi i malowniczymi dróżkami, sosnowo - bukowym lasem, wędrowaliśmy wśród wzgórz i wąwozów aby dojść na szczyt wzgórza Wielkiego Działu (390 m n.p.m.). Po drodze oglądaliśmy liczne bunkry umocnień linii Mołotowa, które swym ogromem zrobiły na nas duże wrażenie. Zaglądaliśmy do ich czeluści, w jednym z nich zachowała się nawet pokaźna lufa armatnia. W Starej Hucie, na zalesionym wzgórzu, odkryliśmy mały, przedwojenny cmentarz lokalnej społeczności, gdzie wszystkie nagrobki zostały wykonane z kamienia bruśnieńskiego. Piaszczystą drogą zawędrowaliśmy do miejscowości Huta Złomy, która jak niemal każda miejscowość na tym terenie ucierpiała znacznie w czasie II wojny światowej w czasie walk z UPA i została niemal w całości zniszczona. Z licznych tu przed wojną domów nie ocalał ani jeden. Za tymi miejscowościami rozpościerał się chyba najpiękniejszy kompleks leśny objęty rezerwatami przyrody Kobyle Jezioro oraz Żródła Tanwii. Jakże wspaniale wędrowało się piaszczystymi wydmami wśród pięknego sosnowego lasu, podziwiając torfowiska, zarastające śródleśne jeziorka, ciesząc oko soczystą zielenią różnorodnych roślin i drzew. Następny etap wędrówki obejmował urocze tereny Starego Brusna, Polanki Horynieckiej i Nowego Brusna. Zwiedziliśmy tam wodospad na potoku Brusienka, cmentarz w Starym Bruśnie, jeden z najpiękniejszych i największych cmentarzy z wspaniałą bruśnieńską kamieniarką, znaną niegdyś w całym rejonie z niezwykłego artystycznego rzemiosła, przechodziliśmy obok wzgórza Herbacianka z kilkoma pokaźnymi bunkrami punktu oporu linii Mołotowa. W Nowym Bruśnie zwiedziliśmy pięknie położoną cerkiew pw. św. Paraskewy z 1713 roku wraz z przyległym cmentarzem. Stąd szlak niebieski poprowadził nas piaszczystymi dróżkami przez malownicze, pofałdowane roztoczańskie pola i łąki, przez zagajniki do miejscowości Podemszczyzna, racząc nas jeszcze kilkoma atrakcjami po drodze w postaci dwóch zabytkowych cmentarzy i cerkwiska z ruinami dzwonnicy z początku XIX wieku. Na wzgórzach, wśród łąk i lasków widoczne były bunkry i rowy przeciwczołgowe umocnień linii Mołotowa. W ten oto sposób zakończyliśmy drugi dzień wędrówki pokonując dystans 20 km. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w Horyńcu Zdroju na obiad w barze obok krytej pływalni. Zadowoleni i pełni wrażeń wróciliśmy w godzinach wieczornych do Przemyśla.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólną wędrówkę i wspaniałą atmosferę podczas rajdu. Dziękuję również wszystkim osobom, które przyczyniły się do jego zorganizowania. Do zobaczenia na turystycznych szlakach!
Rajd przygotował, poprowadził i relację spisał kol. Andrzej Ukleja. Fot. uczestnicy rajdu.

 


 

2023-05-16

 

       

Kolejna edycja pieszego raju "Wędrówki ze Szwejkiem" przeszła do historii. Drugi odcinek tego przepięknego, ciekawie poprowadzonego i bardzo zaniedbanego szlaku na odcinku od Zawadki do Sanoka przeszliśmy przy pięknej pogodzie. Następna edycja planowana jest na trzeciego września tego roku.

 


 

2023-04-22

 

    

Trochę fotek z pieszego rajdu z Posady Rybotyckiej do Przemyśla.

 


 

2023-03-27

 

    

26 marca odbyła się druga "edycja" rajdu na trasie Cisowa-Krzeczkowski Mur-Olszany-Zalesie-Przemyśl. Tym razem "dla odmiany" przy wspaniałej wiosennej pogodzie. Nie sprawdziły się prognozy pogody i nie musieliśmy używać sprzętu przeciwdeszczowego. W 13 osoób przedreptaliśmy nasze piękne Pogórze Przemyskie obserwując budzącą się do życia przyrodę.

 


 

2023-02-05

 

    

RELACJA Z V RAJDU PIESZEGO SZLAKAMI HARNASIA DARKA HOPA
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ O/PTTK W PRZEMYŚLU POD PATRONATEM KLUBU GÓRSKIEGO PTTK „KARPATY”
RYBOTYCZE –GRABNIK – KOPYSTAŃKA – KOPYŚNO – GRNICZNE - KONIUSZA
28.01.2023r.

Dariusz Hop dziennikarz, publicysta, wieloletni pracownik Urzędu Miasta w Przemyślu i Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, działacz Miejskiego Klubu Sportowego „Polonia” Przemyśl. Autor przewodników i wielu artykułów drukowanych m.in. na łamach „Naszego Przemyśla”. Długoletni Prezes Zarządu Oddziału PTTK, założyciel Klubu Górskiego „Karpaty”. Ponad wszystko nasz kolega, dla wielu przyjaciel, nasz przewodnik, który ukazał nam piękno Karpat. Zaszczepił w nas pasję wędrowania i odkrywania uroków gór i pogórzy. To on pokazał i uzmysłowił nam, że teren na którym mieszkamy kryje w sobie niebywałe piękno i ciekawą historię. Niestety, odszedł od nas w młodym wieku, w styczniu 2017 roku. Za to co dla nas uczynił jesteśmy mu winni pamięć i szacunek, który okazaliśmy właśnie 28 stycznia organizując kolejny, piąty już rajd pieszy jego szlakami prowadzącymi czsto na Kopystańkę. To było jego ulubione miejsce, dlatego corocznie organizujemy tam rajdy różnymi drogami. Tym razem nasz przewodnik - przodownik turystyki górskiej, kolega Zbigniew Bilo, wyznaczył przejście na to wzgórze mało znaną trasą przez grodzisko Grabnik.
Na starcie rajdu w Rybotyczach stawiło się 96 uczestników nie tylko z grona skupionego wokół przemyskiego Oddziału PTTK, przybyli również Koledzy i Koleżanki z zaprzyjaźnionych Oddziałów PTTK z Sanoka, Jarosławia, Rzeszowa. Rajd otworzyła Prezes Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” kol. Zofia Popowicz, witając wszystkich zebranych i przywołując pamięć o Darku. Przybyłych powitał również w-ce prezes O/PTTK w Przemyślu kol. Karol Kicman, kreśląc w skrócie zasługi i dokonania Darka.
Zanim wyruszyliśmy w drogę, kolega Zbyszek pokazał nam osobliwe miejsce - odkrywkę fliszu karpackiego na brzegu Wiaru a także miejsce po cerkwi pw. Narodzenia Matki Bożej z 1775r. Po tym już wędrowaliśmy polną drogą, wśród rozległych łąk, wspinając się coraz wyżej, by oglądać wspaniałe panoramy Pogórza Przemyskiego nad Rybotyczami. Weszliśmy do lasu, wędrowaliśmy obrzeżem rezerwatu przyrody „Kopystańka”, by po chwili ujrzeć okazałe wzgórze Grabnik (460 m n.p.m.), na którym zachowały się pozostałości wałów obronnych wczesnośredniowiecznego grodziska z X-XIII w. O grodzisku i jego historii opowiedział nam i oprowadził po nim nasz przewodnik kol. Zbyszek. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy leśną ścieżką pod górę, do skraju lasu u podnóża Kopystańki. Stamtąd ukazał się nam widok na jej szczyt z triangulem, na którym niegdyś Darek umocował mosiężną tabliczkę z logo Klubu Górskiego, a później, już bez niego, zamocowaliśmy tabliczkę Jego pamięci. Jak co roku skupieni wokół krzyża, pod przewodnictwem księdza turysty, który z nami wędrował, pomodliliśmy się za Darka i członków naszego Klubu, którzy odeszli na Niebieskie Połoniny. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, eksponując wniesioną w plecaku przez kolegę Ola powiększoną, zalaminowaną fotografię Darka, klubowe szaliki, flagi PTTK-owskie, a także pamiątkowe przypinki wydawane uczestnikom rajdu specjalnie na tę okoliczność. Zaśpiewaliśmy klubowy hymn. Koledzy pełniący funkcje ogniomistrzów odpalili światełka do nieba. Nie sądziliśmy, że jeno ze światełek wyślemy koleżance Grażynie „Grazi” - towarzyszce wielu wspólnych wędrówek górskich, którą pożegnaliśmy w tym roku. Będzie nam jej brakować tak jak Darka, Tomka, Ani…
Jak zwykł czynić to Darek, u podnóża Kopystańki, pod okazałą lipą, rozpaliliśmy ognisko i rozpoczęliśmy turystyczną biesiadę z pieczeniem kiełbasek i śpiewem turystycznych piosenek. Nie zabrakło wspomnień z naszych klubowych wypraw w gronie wspaniałych ludzi, również tych, którzy już odeszli. Miło było spędzić czas w gronie kolegów i koleżanek z naszego O/PTTK jak i wśród osób przybyłych do nas z sąsiednich PTTK-ów, towarzyszy z karpackich wędrówek.
Po turystycznej biesiadzie udaliśmy się w dalszą drogę przemierzając wieś Kopyśno, by pod krzyżem, na rozstaju dróg pożegnać naszych przyjaciół z Sanoka i Jarosławia. Dalej przemierzaliśmy rozległe łąki Połoninek Rybotyckich i Granicznego gdzie spotkaliśmy tabun wolnych, pięknych koni. Podążając przez kolejny fragment lasu, wyszliśmy na obrzeża wsi Koniusza, skąd udaliśmy się do Przemyśla oczekującym na nas autobusem. Nie był to jednak koniec rajdu. Kto chciał, mógł skorzystać z gościnności baru Pryzmat, gdzie w miłej atmosferze spędziliśmy wieczór, wspominając nasze wędrówki i przygody na turystycznych szlakach.
Wyrażamy uznanie wszystkim osobom, które przyczyniły się do organizacji rajdu.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom wędrówki za wspaniałe towarzystwo i atmosferę podczas rajdu.
Do zobaczenia na harnasiowym szlaku już za niespełna rok.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja
Fot. – uczestnicy rajdu.